"Zamiast reform mamy tylko radykalne pomysły"
„Władza suwerenna to władza decydowania o tym, czy panująca sytuacja jest rzeczywiście normalna”. Czy – to już mój dopisek do cytatu Carla Schmitta – wyjątkowa, ujawniająca granice prawa i wymagająca nadzwyczajnych środków. Dlaczego przytaczam te słowa? Przecież nie jesteśmy w sytuacji kryzysowej! Nic nowego: jak zawsze instytucjonalny paraliż, bo zamiast reform mamy tylko radykalne pomysły (jak np. prywatyzacja szpitali) wysuwane bez konkretnej refleksji o koniecznych krokach wstępnych (reforma ubezpieczeń), bo i tak wiadomo, że prezydent wszystko zawetuje.
22.05.2008 | aktual.: 23.05.2008 14:24
A jednak analiza sytuacji wyjątkowej jako momentu w którym ujawnia się władza (a nie jak w sytuacjach „normalnych” – zarządzanie w ramach prawa) jest zasadne. A oto jeden z przykładów. Przyjęcie w dzisiejszej Unii Europejskiej za podstawę prawa założenia, że różne systemy wartości są równoprawne (to coś więcej niż nawoływanie do tolerancji) prowadzi – jak słusznie pisze o takiej sytuacji szacowny filozof prawa prof. Alexy – do „przygodnośći”, przypadkowości związku prawa z moralnością. Poszczególne normy mają bowiem swoje źródło w poszczególnych systemach aksjologicznych. Z różnych systemów są też wzięte standardy minimalne, obowiązujące wszystkich. Jednak już na poziomie państw, które mogą – w ramach swych ograniczeń – stworzyć własną kombinację norm, związek prawa i określonej tradycji w sferze moralności, staje się wyraźniejszy. A w sytuacji wyjątkowej, gdy władza państwowa wraca na moment do zgubionego w toku integracji statusu „suwerenna”, bo decyzja przekracza granice norm i nie zamyka się w ich
ramach, ów związek polityki i moralności wydaje się najbliższy. Przynajmniej z perspektywy rządzących.
Stąd obserwacja, iż obecnemu uwiądowi państw, które przestają być kapsułą władzy, bo ta się rozprasza i pojawiają się inne źródła prawa, towarzyszy celebrowanie przez polityków (i wręcz produkowanie) sytuacji wyjątkowych. W warunkach kryzysu, zmiany reguł, sytuacji nadzwyczajnej odbudowują bowiem swoją władzę. Stąd targi między prezydentem a premierem o kształt ustawy kompetencyjnej dotyczący właśnie sytuacji nadzwyczajnej (ewentualna zmiana Traktatu Reformującego UE). To wtedy bowiem może ujawnić się suwerenność władzy.
Instytucje UE nie pozostają obojętne wobec owych gier o sytuację wyjątkową jako źródło władzy. Europejski Trybunał stara się je ograniczać tworząc z precedensów zalążki nowego prawa. Urzędnicy unijni stosują inną strategię: instruują urzędników krajowych jak decydować w sytuacjach nadzwyczajnych, tak aby zredukować rozrzut ewentualnych posunięć. Próbują też manipulować nieokreślonością pozwalając na bunt z przyzwoleniem: można robić po swojemu ale pod wspólną etykietką (np. zasady pomocniczości). A niektóre sytuacje wyjątkowe uznają za wygodne, bo to świetna okazja do zakulisowych przetargów zwiększających z kolei władzę unijnych biurokratów.
I tak walka o władzę przesuwa się z sytuacji normalnej na sytuacje wyjątkowe, z koncentrowaniem się nie na współpracy, ale na różnych wetach i koalicjach blokujących. To nieuchronny efekt inkorporowania i uznania za równoprawne różnych hierarchii wartości. Gdy brak jednoznacznych standardów „słuszności” prawa, narzędziami walki o własne interesy stają się luki prawne, nieokreśloność i właśnie sytuacje nadzwyczajne!
Prof. Jadwiga Staniszkis specjalnie dla Wirtualnej Polski