Zamiast odpoczywać, dzieci muszą harować
Przybywa dzieci, które o letnim odpoczynku mogą tylko pomarzyć. Zamiast kolonii muszą pracować. Najgorzej jest na wsiach i w mniejszych miejscowościach. Tam jedni pracują we własnych gospodarstwach rolnych, a inni u kogoś.
12.08.2006 | aktual.: 12.08.2006 11:52
Powody pracy dzieci są różne. Bardzo często nie robią tego, żeby zarobić, ale po prostu muszą pomagać swoim rodzicom. Dlatego dziś nikogo nie drzwi widok nastolatka na traktorze, czy przy kombajnie.
Takie zajęcia są jednak bardzo niebezpieczne. Co roku notuje się w rolnictwie po kilkaset wypadków. Najwięcej na wsi i właśnie w okresie wiosenno-letnim, kiedy prace polowe idą pełną parą. Do najczęstszych wypadków należą upadki z wysokości, stłuczenia a także uszkodzenia ciała spowodowane niewłaściwym kontaktem z maszynami i urządzeniami rolniczymi.
Bez odszkodowania
W 2004 roku zmieniła się ustawa i KRUS nie prowadzi ewidencji rolniczych wypadków w których uczestniczyły dzieci. Teraz odszkodowanie z tytułu wypadku przysługuje tylko ubepzieczonemu rolnikowi a nie jego rodzinie. Dlatego trudno podać dokładną liczbę wypadków w rolnictwie, w ktorych ucierpiały dzieci - wyjaśnia Józef Broński, dyrektor oddziału regionalengo KRUS w Nowym Sączu.
W 2005 roku KRUS na terenie powiatu nowosądeckiego zanotował w sumie 269 wypadków w rolnictwie. Nie wiadomo w ilu z nich ucierpiały dzieci. Józef Broński nie ukrywa jednak, że widok pracujących dzieci w rolnictwie nie należy do rzadkości. Widać to prawie na każdym kroku. Szczególnie teraz, kiedy mamy żniwa. Na polach można spotkać nawet kilkunastoletnich uczniów, którzy pracują przy maszynach rolniczych - mówi Józef Broński.
Takich małoletnich pracowników można też spotkać w powiecie limanowskim, ale tam też nie da się ustalić liczby wypadków z udziałem dzieci. Przed 2004 rokiem notowaliśmy około 400 wypadków rocznie. Teraz jest ich około 300. Niewykluczone, że jest to spowodowane właśnie zmianą ustawy i tego, że rolnicy nie zgłaszają nam takich przypadków - mówi Janusz Zelek, kierownik KRUS w Limanowej.
Straż też nie wie
Skali tego zjawiska nie da się także ustalić w Straży Pożarnej, którą również wzywa się do takich wypadków. My wyjeżdżamy do zdarzeń, gdzie wymagana jest pomoc naszych specjalistycznych samochodów. Najczęściej wtedy, kiedy trzeba wydobyć kogoś uwięzionego pod traktorem - mówi Marian Marszałek, rzecznik prasowy PSP w Nowym Sączu. Rolnicy twierdzą, że praca dzieci jest niebezpieczna, ale mówią, że innego wyjścia nie ma.
Taka jest chyba nasza tradycja, że w polu pracuje się całymi rodzinami. Dzieci po prostu nam pomagają, bo sami nie dalibyśmy sobie rady - mówi "Gazecie Krakowskiej" rolnik z Jodłownika.
PIP ostrzega
Żeby do minimum ograniczyć ilość wypadków w rolnictwie KRUS organizuje kursy i szkolenia, a dla najmłodszych także konkursy plastyczne. Co roku do rolników apeluje też Państwowa Inspekcja Pracy, która wydaje specjalne broszurki i ulotki. PIP ostrzega rolników przed powierzaniem dzieciom prac, których nie powinny wykonywać ze względu na ryzyko urazów i wypadków.
Inspekcja przygotowała nawet listę zajęć których w gospodarstwach rolnych nie powinny wykonywać dzieci do lat 15. Znajduje się na niej między innymi kierowanie ciągnikami i innymi maszynami rolniczymi, obsługa kombajnów, maszyn żniwnych, kosiarek rolniczych, obsługa maszyn do przygotowania pasz, młockarni oraz wszelkie prace przy użyciu pił łańcuchowych.
Praca z przymusu to jedno, ale są też tacy, którzy pracują bo chcą dorobić do kieszonkowego albo zarobić na szkolną wyprawkę. W czasie wakacji największym powodzeniem cieszy się rozdawanie ulotek, zbieranie jagód, owoców czy drobne prace porządkowe lub w gastronomii. Zarobić można różne kwoty, bo jedni płacą za godzinę pracy, inni na przykład za skrzynkę zebranych owoców, a jeszcze inni za ilość rozniesionych ulotek.
Dariusz Ryś