Zamachy miały się odbyć 16 sierpnia
Terrorystyczna siatka, rozpracowana przez
Scotland Yard, planowała zamachy na samoloty pasażerskie lecące z
Wielkiej Brytanii do USA już na 16 sierpnia - wynika z
publikacji londyńskiej popołudniówki "Evening Standard".
MSZ Pakistanu podał natomiast, że "są ślady wskazujące na powiązania z Al-Kaidą z Afganistanu". Także amerykański minister bezpieczeństwa krajowego Michael Chertoff uważa, że spisek nosił znamiona Al-Kaidy.
Według "Evening Standard", który powołuje się na źródło wywiadowcze w USA, spiskowcy zaplanowali "spektakularną akcję terrorystyczną" na 16 sierpnia, ale już 11 sierpnia zamierzali przeprowadzić "próbę generalną" mającą na celu sprawdzenie, czy składniki niezbędne dla skonstruowania wybuchowej mieszanki uda się przemycić na pokład samolotu. O tych zamiarach świadczą bilety lotnicze znalezione w czasie przeprowadzonej w czwartek w Wielkiej Brytanii policyjnej obławy.
Minister Chertoff powiedział, że eksplozje miały nastąpić w około 10 samolotach.
Scotland Yard twierdzi, iż najważniejsze osoby związane z niedoszłym spiskiem zostały aresztowane. Inne doniesienia, powołujące się na źródła w USA, sugerują jednak, iż cała siatka składała się z 50 osób, co oznaczałoby, iż brytyjskiej policji nie udało się jej zlikwidować w całości.
W czwartek aresztowano w Wielkiej Brytanii 24 podejrzanych, głównie mieszkańców dzielnicy Walthamstow we wschodnim Londynie. Jeden z nich był ochroniarzem na lotnisku Heathrow. Choć policja oficjalnie tego nie potwierdza, większość aresztowanych to Brytyjczycy pakistańskiego pochodzenia.
Źródła związane z wywiadem pakistańskim poinformowały natomiast, że w ostatnim czasie zatrzymano w Pakistanie siedem osób podejrzanych o udział w spisku, w tym dwóch obywateli Wielkiej Brytanii pochodzenia pakistańskiego. Oficjalne źródła w Islamabadzie ujawniły, że ci ostatni pełnili kluczową rolę w grupie terrorystów, mającej swą bazę w Londynie.
Według prasy irlandzkiej, właśnie z Pakistanu miał pochodzić rozkaz przeprowadzenia operacji.
Jak donosi "Evening Standard", policja po raz pierwszy dowiedziała się o istnieniu siatki przed rokiem. Od tego czasu zbierała materiał dowodowy metodami operacyjnymi. Założono m.in. podsłuch w czterech pojazdach należących do podejrzanych.
"Washington Post" pisze, iż pod koniec 2005 roku w śledztwo zaangażowanych było już kilkuset agentów działających na trzech kontynentach. Miesiącami dokładnie obserwowali dziesiątki podejrzanych.
Powołując się na urzędników brytyjskich "Washington Post" uważa, że terroryści w Londynie mogli działać w trzech odrębnych komórkach. Członkowie tych grup prawdopodobnie nie mieli pojęcia o istnieniu pozostałych, albo o zasięgu ich przedsięwzięcia.
Policja nie wyklucza, iż w domu w miejscowości Hugh Wycombe w hrabstwie Buckingham pod Londynem mogło się mieścić laboratorium, w którym przygotowywano materiały wybuchowe z myślą o wykorzystaniu w zamachach.
Podejrzani zatrzymani w Wielkiej Brytanii prawdopodobnie korzystali z kafejek internetowych, które służyły im za punkty kontaktowe.
Londyński Bank of England zamroził rano konta 19 zatrzymanych. Bank podał też ich nazwiska. Jednocześnie zobowiązano inne banki na terenie Wielkiej Brytanii by sprawdziły czy osoby, których nazwiska podano w aneksie do decyzji resortu, nie posiadają rachunków w innych instytucjach finansowych i by ewentualnie także zamroziły takie konta.
Według dziennika "Financial Times", trwająca od roku operacja była największą w historii akcją kontrwywiadu na Wyspach Brytyjskich.