Zamach w Sankt Petersburgu: wstęp do kolejnych ataków?
Zamach w petersburskim metrze może pociągnąć za sobą falę kolejnych ataków. Ale najprawdopodobniej przyjdą one nie ze strony kaukaskich dżihadystów, lecz z mniej oczywistego kierunku.
Rosyjski Komitet Śledczy we wtorek oficjalnie wskazał, że zamachowcem, który zdetonował zaimprowizowaną bombę w Sankt Petersburgu, był Akbarżon Dżalilow, 22-letni Uzbek, który do Rosji przyjechał z Kirgistanu. Mimo to, ponad 48 godzin po krwawym zamachu, który doprowadził do śmierci 14 osób, wciąż pozostaje wiele niewiadomych. Jeszcze tego samego dnia agencja Rosbałt podała, że skontaktowała się z domniemanym zamachowcem-samobójcą dzwoniąc na numer podany na jego profilu w portalu społecznościowym. Rozmówca zapewnił ich, że wiązanie go z zamachem to "pomyłka". Co więcej, do tej pory do organizacji zamachu nie przyznała się żadna organizacja terrorystyczna; nie wiadomo też nic o jakiejkolwiek wiadomości pozostawionej przez zamachowca. Mimo to, pewne wydaje się jedno: że to nie ostatni taki incydent na terytorium Rosji.
Zemsta za Syrię
Ze względu na swoje zaangażowanie w Syrii po stronie reżimu Baszara al-Asada i wspierającego go szyickiego sojuszu, Rosja stała się oczywistym celem dla sunnickich dżihadystów w Rosji i poza nią. Rewanżem za walkę po stronie dyktatora miał być zamach na samolot pasażerski linii Metrojet, który rozbił się nad Synajem w grudniu 2015 roku. Od tego czasu Państwo Islamskie, w skład którego wchodzi tysiące bojowników z Rosji - głównie z Kaukazu - i którzy stanowią drugą największą grupę językową w ISIS, wielokrotnie zapowiadało działania wewnątrz Rosji. Kaukascy dżihadyści tradycyjnie stanowili zresztą największe zagrożenie terroryzmem - to oni stali np. za ostatnim krwawym zamachem terrorystycznym, w Wołgogradzie przed igrzyskami w Soczi.
Co więcej, w ciągu ostatnich miesięcy w Dagestanie wykryto pierwsze poważne ślady działalności komórek Państwa Islamskiego, tzw. Grupy Chasawjurt, która miała planować zamachy w Rosji. Kilka dni przed zamachem w Sankt Petersburgu bojownicy związani z ISIS zaatakowali zaś bazę wojskową w Czeczenii niedaleko Groznego, zabijając sześciu rosyjskich żołnierzy. Jednak eksperci podejrzewają, że to nie z Kaukazu płynie największe zagrożenie terroryzmem.
- Eskalacja ataków ze strony dżihadystów z Kaukazu jest zapowiadana nieustannie od 2-3 lat. Ale fakt jest taki, że wszystkie znaczące organizacje zbrojne zostały praktycznie zniszczone przez rosyjskie służby, a środowiska islamistyczne głęboko zinfiltrowane i trudno wyobrazić sobie, jak mogłoby dojść do reaktywacji działalności na poważną skalę - mówi WP Neil Hauer, ekspert kanadyjskiego ośrodka analitycznego SecDev. - Nic nie wskazuje też na to, że bojownicy będący obecnie w Syrii będą w ogóle w stanie powrócić na Kaukaz - dodaje.
Zagrożenie ze wschodu
W ocenie eksperta, zamach w Sankt Petersburgu, dokonany prawdopodobnie przez "samotnego wilka" pochodzącego z Azji Środkowej, może wskazywać, że to właśnie z tej strony należy spodziewać się zwiększonego zagrożenia. Jak dotąd przybysze z tych krajów nie stali za ani jednym większym incydentem terrorystycznym, jednak wiele wskazuje na to, że może się to zmienić. Kraje takie jak Kirgistan, Kazachstan i Uzbekistan są źródłem coraz większej liczby rekrutów Państwa Islamskiego, których liczebność szacuje się na ponad dwa tysiące. Coraz częściej stoją oni za zamachami terrorystycznymi. Uzbek Abdulgadir Maszaripow był sprawcą zamachu w sylwestrową noc na klub nocny w Stambule. Według doniesień, przybysze z Azji Środkowej byli też częstymi wykonawcami samobójczych zamachów w wyzwalanym Mosulu.
- To u nas znikoma wiedza, ale Kirgistan nie daje sobie rady z infiltracją IS, coraz gorzej wygląda ta kwestia w Kazachstanie - mówi WP Robert Cheda, były oficer Agencji Wywiadu i ekspert Fundacji Pułaskiego. Jego zdaniem, za zamachem w Sankt Petersburgu mogą stać nowe dżihadystyczne komórki. - To może być nowa, jeszcze niezinfiltrowana struktura, najprawdopodobniej IS - wyjaśnia.
Na istnienie takiej struktury mogą wskazywać doniesienia ze środy. Rosyjski Komitet Śledczy poinformował o aresztowaniu sześciu obywateli krajów Azji Środkowej, którzy podejrzewani są o prowadzenie rekrutacji do Państwa Islamskiego i Al-Kaidy. Z drugiej strony istnieją obawiają się, że pojawienie się nowego zagrożenia może zostać wykorzystane przez rosyjskie władze do "dokręcenia śruby" mieszkańcom - i to nie tylko tym pochodzącym z Azji Środkowej, których w Rosji jest ok. 5 milionów. We wtorek deputowany do Dumy Państwowej Jurij Szwytkin stwierdził, że odpowiedzią na zagrożenie terroryzmem powinno być "moratorium" na demonstracje uliczne.
- Po masowych protestach antykorupcyjnych zamach może służyć Putinowi do zastraszenia społeczeństwa i wywołania przekonania: jak nie obroni nas władza,choć skorumpowana, to kto? - mówi Cheda.