Zamach w Bostonie: to była masakra
Martin Richard stał na mecie Maratonu Bostońskiego. 8-latek z Dorchester chciał uścisnąć tatę, który brał udział w maratonie. Bomba wybuchła tuż obok niego. Była schowana w koszu na śmieci. Chłopiec nie miał szans - zmarł w wyniku poważnych obrażeń głowy. 6-letnia siostra Martina, która stała obok, straciła nogę, a mama przeszła poważną operację czaszki. Starszy brat Martina wyszedł z zamachu bez obrażeń.
16.04.2013 | aktual.: 16.04.2013 16:09
W wyniku zamachu zginęły w sumie trzy osoby - 8-letni Martin, 20-letnia kobieta i trzecia osoba, której tożsamości nie ujawniono. Ponad 150 osób zostało rannych, w tym 17 jest w stanie krytycznym. Wśród rannych jest wiele dzieci - informuje huffingtonpost.com. Amerykańskie media nie podają też czy ojciec Martina wyszedł z zamachu bez szwanku.
"To była masakra"
"Daily Mail" cytuje przedstawicieli Massachusetts General Hospital, którzy informują, iż wielu rannym trzeba było amputować kończyny a wielu będzie wymagało skomplikowanych operacji w ciągu najbliższych dni. Dla nich koszmar dopiero się zaczął.
Zdaniem świadków zamachu to była "masakra". Krew, krzyki rannych, panika. Wiele osób leżało na trasie maratonu krwawiąc i jęcząc. Zanim dotarły do nich służby ratunkowe, równie zaskoczone zamachem - okolica wyglądała jak pobojowisko, miejsce działań wojennych.
Władze Bostonu utworzyły w hotelu Plaza centrum kryzysowe, gdzie można dowiedzieć się wszystkiego na temat ofiar. Policja zdementowała pogłoski o ładunkach, które miały rzekomo nie wybuchnąć. Podkreślono, że były tylko dwa ładunki wybuchowe i oba zostały zdetonowane przez zamachowców.
Policja i FBI apelują o pomoc
Richard DesLauries - szef biura FBI w Bostonie - podkreślił, iż służby robią wszystko by odnaleźć sprawców zamachu, Zaapelował także o pomoc do mieszkańców Bostonu - tak by ustalić przebieg zdarzeń a także odnaleźć sprawców. Podkreślił, że sytuacja w mieście jest opanowana i nie ma zagrożenia.
Szef bostońskiej policji Ed Davis zaapelował do uczestników i widzów maratonu, by kontaktowali się z władzami z jakimikolwiek informacjami na temat zamachu. Poprosił także, by wszyscy, którzy fotografowali i filmowali zajście udostępnili filmy i zdjęcia policji oraz FBI. Podkreślił, że każda wskazówka i każda informacja - nie tylko bezpośrednio z trasy biegu, ale także okolicy może mieć znaczenie dla wyjaśnienia tej zbrodni.
Amerykańskie media poinformowały, iż jest pierwszy podejrzany. Ma nim być 20-letni saudyjski student, który był widzem maratonu. Zdaniem świadków tuz przed zamachem dziwnie się zachowywał, a po wybuchu usiłował uciec. Został już aresztowany i przesłuchany. Zdecydowanie zaprzecza, iż ma cokolwiek wspólnego z zamachami.