Zamach w Berlinie. Tajemnicza wiadomość o 19:41. "Teraz jestem w samochodzie. Czy mnie zrozumiałeś? Módl się za mnie, bracie. Módl się za mnie"
Policja ustaliła, w jaki sposób doszło do zatrzymania ciężarówki, przy pomocy której w Berlinie dokonano zamachu terrorystycznego. Jak podaje portal "Spiegel Online" i zespół niemieckich dziennikarzy śledczych, to komputer pokładowy polskiej ciężarówki, kierowanej przez rzekomego zamachowca Anisa Amriego, włączył mechanizm ostrego hamowania. W ten sposób nie doszło do jeszcze większej tragedii.
28.12.2016 | aktual.: 28.12.2016 20:49
W poniedziałek 19 grudnia br. w Berlinie miał miejsce zamach terrorystyczny. Ciężarówka na polskiej rejestracji wjechała w jarmark świąteczny przy Gedaechtniskirche w centrum miasta.
Nowoczesny system
Ciężarówka była wyposażona w system, który przy pomocy kamery i radaru rozpoznaje przeszkody na drodze i hamuje pojazd, jeżeli kierowca w ciągu sekundy nie zareaguje na sygnał ostrzegawczy.
Podczas zamachu zginęło 11 osób na jarmarku świątecznym oraz kierowca polskiej ciężarówki, którego Amri przypuszczalnie zastrzelił z pistoletu. Około 50 osób odniosło obrażenia.
Rzekomy zamachowiec, 24-letni Tunezyjczyk wczesnym rankiem 23 grudnia został zastrzelony koło dworca w Mediolanie podczas kontroli policji. Kiedy Amri wyciągnął z plecaka pistolet i zaczął strzelać, włoscy policjanci też odpowiedzieli ogniem.
Wiadomość i zdjęcie
Tuż przed zamachem w Berlinie rzekomy zamachowiec przez komunikator "Telegram" wysłał o godzinie 19:41, czyli 20 minut przed zamachem, z szoferki ciężarówki do jednego ze wspólników wiadomość o treści: "Mój bracie. Wszystko jest w porządku. Jak Bóg da, mój bracie, wszystko jest w porządku. Teraz jestem w samochodzie. Czy mnie zrozumiałeś? Módl się za mnie, bracie. Módl się za mnie".
Tuż po tym wysłał jeszcze zdjęcie przedstawiające szoferkę skradzionej ciężarówki, kierownicę i kabel prowadzący do zapalniczki. Na armaturze widać rolkę ręczników. 21 minut później, o godzinie 20:02 staranował ciężarówką jarmark w centrum Berlina.
Policja bada obecnie, kim byli odbiorcy wiadomości.
Autor: Małgorzata Matzke, Deutsche Welle