Zamach terrorystyczny w Madrycie - 43 rannych
Co najmniej 43 osoby, w tym pięciu policjantów,
odniosły lekkie obrażenia, kiedy w środę rano samochód-pułapka
wybuchł w pobliżu centrum kongresowego na przedmieściach Madrytu.
Około 25 pracowników firmy informatycznej "Bull", przed której
budynkiem nastąpiła eksplozja, zostało przewiezionych do szpitala.
Tłumaczenie: Chcę powiedzieć terrorystom z ETA i tym którzy ich wspierają, że nie ma dla nich miejsca w społeczeństwie, a bomby prowadzą tylko do więzienia.
Większość poszkodowanych to osoby pokaleczone przez odłamki szyb, które wyleciały z okien w momencie eksplozji.
Silny wybuch spowodował znaczne straty materialne w znajdującej się w pobliżu strefie handlowej. Policja ewakuowała budynki należące do wielu firm.
Biały Renault 19, w którym umieszczono od 20 do 30 kg materiałów wybuchowych, został skradziony w nocy z wtorku na środę w Guadalajarze, 60 km od Madrytu.
Na pół godziny przed wybuchem anonimowy informator zatelefonował w imieniu baskijskiej organizacji separatystycznej ETA do baskijskiego dziennika "Gara" i powiadomił o podłożeniu ładunku wybuchowego w pobliżu centrum kongresowego.
Centrum miała odwiedzić w środę wieczorem rodzina królewska oraz przebywający z oficjalną wizytą w Hiszpanii prezydent Meksyku Vicente Fox. Król Hiszpanii Juan Carlos miał otworzyć Międzynarodową Wystawę Sztuki Współczesnej ARCO.
Jak poinformował dyrektor generalny centrum, wystawa zostanie w środę otwarta, gdyż "nieludzka akcja ETA nie wpłynie na zmianę programu".
Premier Hiszpanii Jose Luis Rodriguez Zapatero, przebywający z wizytą w Warszawie, powiedział, komentując zamach, że dla terrorystów z ETA i tych, którzy ich wspierają, nie ma miejsca w społeczności politycznej i cywilnej.
W nocy z wtorku na środę policja zatrzymała w kilku prowincjach Hiszpanii 14 osób podejrzanych o przynależność do aparatu werbunkowego ETA. Według komunikatu MSW w Madrycie, policja zlikwidowała tym samym zdolności tej organizacji do werbowania nowych terrorystów.