Zamach na prezydenta - próbowali już piąty raz
Prezydent Abchazji, separatystycznej republiki Gruzji, Aleksandr Ankwab, był rano celem zamachu, z którego jednak wyszedł bez szwanku. W szpitalu w mieście Gudauta zmarł natomiast od odniesionych ran ochroniarz prezydenta - podała agencja ITAR-TASS. Prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew zaoferował mu swoją pomoc.
22.02.2012 | aktual.: 22.02.2012 11:09
Do ataku na prezydencki konwój doszło na drodze prowadzącej z Gudauty do stolicy Abchazji, położonego nad Morzem Czarnym miasta Suchumi. Drugi z ochroniarzy rannych w ataku jest w bardzo ciężkim stanie.
Według różnych źródeł konwój został ostrzelany albo w chwili jego przejazdu eksplodowały podłożone przy drodze ładunki wybuchowe.
Jak pisze ITAR-TASS, to już piąty zamach na życie Ankwaba. Do pierwszego doszło w lutym 2005 roku, dwa tygodnie po tym jak został mianowany na premiera. Ostatni atak miał miejsce we wrześniu 2011 roku, w okolicy Gudauty, gdzie polityk mieszka. Ankwab został ranny w rękę i nogę. Na prezydenta został wybrany pod koniec sierpnia ubiegłego roku.
Abchazja i drugi separatystyczny region, Osetia Południowa, ogłosiły niepodległość po wojnie z Rosją o Osetię Południową w sierpniu 2008 roku. Ich status uznaje Rosja, a także Wenezuela, Nikaragua i Nauru. Reszta świata uważa obie republiki za część Gruzji.