Zamach Londynu na Polaków
Wielka Brytania chce ograniczyć wolny przepływ osób w Unii. To jawna dyskryminacja obywateli biedniejszych krajów.
07.10.2014 | aktual.: 07.10.2014 07:42
Brytyjskie władze od dawna domagają się renegocjowania warunków członkostwa przed planowanym na 2017 r. referendum dotyczącym pozostania we Wspólnocie. Tak wyśrubowanych żądań jeszcze jednak nie stawiały. W wywiadzie dla „Daily Telegraph" minister pracy Iain Duncan Smith zapowiedział, że Zjednoczone Królestwo wystąpi do Brukseli o prawo do ograniczenia liczby imigrantów z tych państw Unii, które albo mają relatywnie niski poziom rozwoju, albo wysokie bezrobocie.
– Poszczególne kraje UE muszą uzyskać możliwość narzucenia odgórnych limitów, by mogły określić liczbę osób, które chcą przyjąć – mówi Smith. Jego zdaniem migracja nie stwarza problemów, kiedy odbywa się „między krajami o porównywalnej gospodarce". W przeciwnym razie prowadzi do „obywatelskiego buntu".
Minister nie określił, obywateli których państw chciałby objąć restrykcjami. Ryzyko, że dotyczyłyby one Polaków, jest jednak duże. Poza Bułgarią, Rumunią, Chorwacją, Węgrami i Łotwą jesteśmy wciąż najbiedniejszym państwem Wspólnoty.
Polskie władze zajmują w tej sprawie twardą postawę. – Nie będzie zgody na dyskryminowanie naszych obywateli i podważanie fundamentalnych zasad jednolitego rynku – mówi „Rz" minister ds. europejskich Rafał Trzaskowski.
Podobnie sprawę widzi Komisja Europejska. – Swobody przemieszczania się nie da się oddzielić od wolnego przepływu towarów, kapitału i usług. Jednolity rynek to fundament integracji – tłumaczy „Rz" rzecznik KE Jonathan Todd. Spełnienie postulatu Camerona wymagałoby zmiany unijnych traktatów. A do tego potrzebna jest zgoda wszystkich krajów Unii, w tym Polski. Smith zapowiada jednak, że ograniczenie imigracji to warunek utrzymania jego kraju we Wspólnocie.
– Zależy nam na pozostaniu Brytyjczyków w Unii, ale nie za cenę zniszczenia zjednoczonej Europy – odpowiadają polskie źródła dyplomatyczne.
Brytyjskie władze od dawna domagają się renegocjowania warunków członkostwa przed planowanym na 2017 r. referendum dotyczącym pozostania we Wspólnocie. Tak wyśrubowanych żądań jeszcze jednak nie stawiały. W wywiadzie dla „Daily Telegraph" minister pracy Iain Duncan Smith zapowiedział, że Zjednoczone Królestwo wystąpi do Brukseli o prawo do ograniczenia liczby imigrantów z tych państw Unii, które albo mają relatywnie niski poziom rozwoju, albo wysokie bezrobocie. – Poszczególne kraje UE muszą uzyskać możliwość narzucenia odgórnych limitów, by mogły określić liczbę osób, które chcą przyjąć – mówi Smith. Jego zdaniem migracja nie stwarza problemów, kiedy odbywa się „między krajami o porównywalnej gospodarce". W przeciwnym razie prowadzi do „obywatelskiego buntu". Minister nie określił, obywateli których państw chciałby objąć restrykcjami. Ryzyko, że dotyczyłyby one Polaków, jest jednak duże. Poza Bułgarią, Rumunią, Chorwacją, Węgrami i Łotwą jesteśmy wciąż najbiedniejszym państwem Wspólnoty. Polskie władze
zajmują w tej sprawie twardą postawę. – Nie będzie zgody na dyskryminowanie naszych obywateli i podważanie fundamentalnych zasad jednolitego rynku – mówi „Rz" minister ds. europejskich Rafał Trzaskowski. Podobnie sprawę widzi Komisja Europejska. – Swobody przemieszczania się nie da się oddzielić od wolnego przepływu towarów, kapitału i usług. Jednolity rynek to fundament integracji – tłumaczy „Rz" rzecznik KE Jonathan Todd. Spełnienie postulatu Camerona wymagałoby zmiany unijnych traktatów. A do tego potrzebna jest zgoda wszystkich krajów Unii, w tym Polski. Smith zapowiada jednak, że ograniczenie imigracji to warunek utrzymania jego kraju we Wspólnocie. – Zależy nam na pozostaniu Brytyjczyków w Unii, ale nie za cenę zniszczenia zjednoczonej Europy – odpowiadają polskie źródła dyplomatyczne.