Zamach bombowy na pracowników ONZ w Somalii. Są ofiary
Do co najmniej dziewięciu wzrosła liczba ofiar zamachu bombowego na pracowników ONZ w Somalii. Wcześniejsze dane wskazywał na sześciu zabitych. Do eksplozji doszło w mieście Garoowe na północy kraju.
20.04.2015 | aktual.: 20.04.2015 11:31
Do ataku na mikrobus, wiozący pracowników ONZ do siedziby ONZ w autonomicznym regionie Puntland, doszło na drodze do miasta Garoowe. Wśród zabitych jest dwóch Kenijczyków oraz siedmiu somalijskich strażników - podały źródła policyjne, na które powołuje się agencja Reutera.
Fundusz Narodów Zjednoczonych Pomocy Dzieciom (UNICEF) poinformował, że w zamachu zginęło czterech jego pracowników, a czterej inni zostali poważnie ranni.
"Do ataku doszło, kiedy pracownicy UNICEF jechali samochodem z miejsca zamieszkania do biura. Przeciętnie droga ta zajmuje około trzech minut" - poinformowała w komunikacie przesłanym Wirtualnej Polsce Monika Kacprzak z UNICEF Polska. "UNICEF pozostaje w kontakcie z rodzinami ofiar. Ranni pracownicy przebywają w szpitalu" - dodała i podkreśliła, że organizacja wyraża "głębokie oburzenia z powodu tego brutalnego ataku".
Tożsamości zabitych na razie nie ujawniono.
Do zamachu przyznali się islamiści z al-Szabab, organizacji terrorystycznej powiązanej z al-Kaidą.
W ostatnich latach bojownicy Al-Szabab przeprowadzili kilka ataków wymierzonych w przedstawicieli ONZ w Somalii. Najczęściej dochodziło do nich w stolicy kraju Mogadiszu, gdzie wojska ONZ pomagają centralnemu rządowi w odbudowie kraju po ponad 20 latach wojny.
W przeciwieństwie do niestabilnego południa Somalii, gdzie bojownicy Al-Szabab prowadzą wojnę z centralnymi władzami i wspierającymi je wojskami Unii Afrykańskiej, północ kraju była dotąd stosunkowo spokojna i wolna od aktów terroru - zauważa AP. Mimo strat terytorialnych i śmierci najwyższych dowódców Al-Szabab nadal dokonuje zamachów w Somalii i sąsiedniej Kenii. Ugrupowanie to przyznało się m.in. do ataku na kampus uniwersytecki w kenijskiej Garissie, gdzie zginęło blisko 150 osób.