Zamach bombowy IS w stolicy Jemenu
Państwo Islamskie przyznało się do porannego zamachu w Jemenie. W ataku w stolicy tego kraju, Sanie, zginęło co najmniej 28 osób.
Zamach był wymierzony w dwóch liderów szyickiego ugrupowania Huti. To ruch plemienny, który po latach walk z rządem centralnym przejął Sanę i obalił prezydenta.
Samochód-pułapka eksplodował, gdy zbierali się uczestnicy uroczystości żałobnej w rodzinie braci Faysala i Hamida Jayache. Natychmiast zamknięto okoliczne ulice, do miejsca zdarzenia dopuszczane były tylko karetki, która zabierały poszkodowanych.
Na umieszczonym w internecie oświadczeniu Państwo Islamskie zaznacza, że dokonało ataku w "szyickim gnieździe" w jemeńskiej stolicy. Ta ekstremistyczna organizacja uważa szyitów za heretyków, są oni często celem ataków dżihadystów.
W ostatnim zamachu w piątek na szyicki meczet w Kuwejcie zginęło 26 osób, a 227 zostało rannych.
Od 26 marca Arabia Saudyjska wraz z arabskimi sojusznikami prowadzi lotniczą operację przeciwko ugrupowaniu Huti, walczącemu o obalenie Hadiego. Według ONZ dotychczas w jemeńskim konflikcie zginęło ponad 2 tysiące ludzi, w tym 1400 cywilów; około miliona osób musiało opuścić swe domy.
W Jemenie walka o władzę trwa od kilku miesięcy. Huti są wspierani przez szyicki Iran, a prezydent Hadi przez kraje Zatoki Perskiej, w tym sunnicką Arabię Saudyjską.