Polska"Żałosna banalność zła". Stanowski rozmawiał z mordercą [OPINIA]

"Żałosna banalność zła". Stanowski rozmawiał z mordercą [OPINIA]

To była naprawdę smutna rozmowa. Smutna na bardzo wielu poziomach. Moralnie, religijnie, politycznie i medialnie. Janusz Waluś nie powiedział nic nowego, niczego nie wyjaśnił, po raz kolejny pokazał, że nie żałuje tego, co zrobił. I jeszcze mocniej uświadomił, że zło ma bardzo przyziemną, zwyczajną twarz.

Krzysztof Stanowski zrobił wywiad z mordercą Januszem Walusiem
Krzysztof Stanowski zrobił wywiad z mordercą Januszem Walusiem
Źródło zdjęć: © YouTube
Tomasz P. Terlikowski

Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.

Obejrzałem całą rozmowę Krzysztofa Stanowskiego z Januszem Walusiem w Kanale Zero. Na żywo. Czytając - na bieżąco - komentarze. To nie było proste doświadczenie.

To oczywiście przesada, ale oglądając ten program, nie mogłem uciec od "Eichmanna w Jerozolimie" Hannah Arendt. Waluś to ani poziom Eichmanna, ani ta skala, nie da się obu tych ludzi porównywać, bo jeden był masowym mordercą zza biurka, a drugi zamordował jednego człowieka Chrisa Haniego i przyznał, że mógłby zabić kolejnych, ale nigdy tego nie zrobił. Ten pierwszy był geniuszem zbrodni, ten drugi uwiedzionym przez chorą ideologię, ale jednak dość prostym człowiekiem, który przekonał sam siebie, że to, co zrobił, było drogą ku większemu dobru.

Ale jest też coś, co ich jednak łączy. To właśnie fakt, że zło, jakie uczynili, jest takie zwyczajne, a jego uzasadnienie tak prostackie. To nie są intelektualne analizy, to nie jest intelektualna głębia na wzór Martina Heideggera, który - też zwiedziony przez nazizm - uzasadniał go w swoich osobistych zapiskach. To boleśnie banalne przekonanie, że jest się lepszym od innych, i to nie dlatego, że jest się realnie innym, ale dlatego, że należy się do jednej z ras.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Wykorzystywanie prokuratury. Specjalny zespół śledczy zajmie się sprawą Zbigniewa Ziobro

Banalnie oczywiste było także u Walusia uciekanie od prostych konstatacji, które podpowiadał Stanowski, a które mogłyby zburzyć własny obraz jako człowieka głębokich idei, a wskazać na nazistowskie i rasistowskie w gruncie korzenie pewnych modeli myślenia.

Apartheid był systemem chorym

Pytany o rasizm Janusz Waluś odpowiadał, że są różne jego definicje, i że on sam nie uważa się za rasistę, choć oczywiście uważa, że biali lepiej zarządzają państwami. Gdy pada pytanie o przesiedlanie czy dyskryminację czarnoskórych, pada odpowiedź, że dostawali lepsze ziemie, a do tego biali się o nich troszczyli… I tylko źli komuniści, czarni nacjonaliści wszytko zepsuli. A on - Janusz Waluś - poświęcił się (a żałuje utraconych przygód z kobietami), zamordował lidera partii komunistycznej, aby ten proces zatrzymać.

Cienia myśli w tym nie ma o tym, że apartheid był systemem chorym, że kolonializm był chory, i że brak zdolności zarządzania brał się także z tego, że struktury władzy kształtują się w pewnym procesie, który biali w RPA zatrzymali. Brakuje też choćby zauważenia, że pomysł, by za pomocą zamordowania człowieka zatrzymać proces przywracania sprawiedliwości, jest nie tylko niemoralny, ale i kompletnie pozbawiony racjonalności.

Ten poziom prostej logiki jest obcy Walusiowi. I momentami nawet starannie ukrywający swoje emocje (choć z pewnością nieprzyjazny) Stanowski zdawał się być tym zaskoczony. Jego zaskoczenie wywoływało też przekonywanie, że nazistowskie symbole wcale nie są nazistowskie, bo to tylko pozory, a on widzi rzeczy głębiej. Co znaczy głębiej? Głębiej to znaczy wchodząc na poziom (a może raczej spadając na dno) rasizmu i nazizmu, które - w myśleniu Walusia - stają się nieosiągalnym dla zwiedzionych przez propagandę liberalną "normalsów". On sam jest na tym poziomie, bo wie, ale dopytywany o to, co wie, nie był w stanie tego wyjaśnić.

Ale mnie zaskoczyło, tak naprawdę, zupełnie co innego. Historii Chrisa Haniego (który nie jest bynajmniej bohaterem jednoznacznie pozytywnym, a jego historia ma również ciemne strony) i Janusza Walusia nie trzeba było mi przedstawiać, wiedziałem też, jakie jest jego stanowisko (bo mówił o nim wielokrotnie) w kwestii skruchy i żalu, a także postanowienia poprawy.

Zaskakujący poziom wsparcia

Jeśli coś mnie - mimo wszystko - zaskoczyło to poziom wsparcia, jaki wyłaniał się z komentarzy. Tak mam świadomość, czym są internetowe komentarze w takim miejscu, nie zaskakuje mnie, kto słuchał tego wywiadu, ale zaskoczeniem było dla mnie jednak to, że tak wielu było przekonanych, że Waluś "miażdży" Stanowskiego (wszystko można powiedzieć o tym wywiadzie, ale nie to, że Stanowski został zmiażdżony, był raczej momentami przygnieciony tym, co słyszał), że słuchają bohatera, że oto przybył ktoś, kto rozwiąże problemy i z polską polityką (tak, tak i takie tezy były stawiane, a nawet pojawiły się wpisy o tym, kogo powinien zlikwidować w Polsce).

Banalnie żałosny, pozbawiony jakiejkolwiek charyzmy człowiek, głoszący idee nieracjonalne, niemoralne i zwyczajnie głupie, niebędący w stanie zmierzyć się z żadnym trudniejszym pytaniem, jest dla części bohaterem. A jedynym powodem jest to, że zabił czarnoskórego komunistę. Ani historia Haniego (podkreślam nieprosta), ani meandry polityki RPA, ani moralne zło rasizmu i apartheidu, ani długofalowe skutki kolonializmu - to wszytko nie dotyka ich myślenia. Oni się cieszą, że oto "wojownik", co zabił czarnego komunistę, jest w Polsce. I przemawia.

Stanowski powinien przeanalizować

I na koniec, to ważne z perspektywy Kanału Zero, Krzysztof Stanowski powinien bardzo uważnie przeanalizować, kto i jak słuchał tego programu. Wnioski z tego wcale nie są optymistyczne, a dla niego istotne jest - niezależnie, że on sam starał się zachować dystans - co myślą młodzi (i nieco starsi) mężczyźni, którzy są główną grupą odbiorców.

Założyciel Kanału Zero umie idealnie odpowiadać na ich potrzeby, ale sam powinien sobie odpowiedzieć, czy rzeczywiście jest w stanie kształtować w jakikolwiek sposób ich postrzeganie rzeczywistości. Wywiad z Walusiem, choć powinien zmienić podejście wielu do niego, mógł wcale tego nie zrobić. A zamiast stać się przeciwwagą dla skandalicznych poglądów mordercy Chrisa Haniego, dla wielu - niezależnie od intencji Stanowiskiego - stał się ich promocją. I to sprawia, że naprawdę warto wstrzymywać się z rozmowami z takimi ludźmi.

Tomasz P. Terlikowski dla Wirtualnej Polski

Tomasz P. Terlikowski, doktor filozofii, publicysta RMF FM, felietonista "Plusa Minusa", autor podcastu "Wciąż tak myślę". Autor kilkudziesięciu książek, w tym "Wygasanie. Zmierzch mojego Kościoła", "To ja Judasz. Biografia Apostoła", "Arcybiskup. Kim jest Marek Jędraszewski".

Źródło artykułu:WP Wiadomości
religiapolitykaopinie

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (26)