"Żal dzieci wykorzystywanych przez faszystów"
- Tragedią narodu ukraińskiego jest to, że nie może się zdecydować, kto ma być jego głównym bohaterem. Postawiono na fałszywego bohatera, czyli na Stepana Banderę, a on jest nie do przyjęcia nie tylko w Polsce, nie tylko w Europie, ale i dla ogromnej grupy Ukraińców – mówi w rozmowie z Wirtualną Polską ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski.
07.08.2009 | aktual.: 01.02.2011 16:09
WP: Joanna Stanisławska: Cieszy księdza decyzja MSWiA, które powiedziało „nie” rajdowi Bandery?
Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski: - Ta decyzja to dla mnie wielka ulga. Rząd dobrze zrobił, ale mam jedno „ale” - za późno. Najbardziej cieszę się z tego, że te dzieci zostały w domu. Było mi ich żal, bo zostały zmanipulowane. Organizatorzy podle wykorzystali je, niczym żywe tarcze, by przejechać przez polską granicę. Dzieci mogły być w Polsce narażone na stresy, oczywiście nikt by fizycznie przeciwko nim nie występował, natomiast oburzenie kresowian, jak i wielu innych Polaków, było ogromne. Szykowane były liczne pikiety antyfaszystowskie.
WP:
Dlaczego uważa ksiądz, że młodzi ludzie zostali zmanipulowani?
- Parę dni temu wreszcie objawili się prawdziwi organizatorzy tego rajdu, czyli dwie skrajnie nacjonalistyczne partie ukraińskie - Swoboda i Kongres Nacjonalistów Ukraińskich. Kiedy rajd w dniach 1-6 sierpnia przejeżdżał przez Ukrainę działy się rzeczy skandaliczne. Padały hasła faszystowskie, antysemickie i antypolskie, a szerzenie takich ideologii jest niedopuszczalne w każdym kraju na świecie. Dzieci jechały przez ulice Lwowa ze sztandarami faszystowskiej organizacji ukraińskiej, miały emblematy Hitlerjugend i swastyki, a wszystko to zaledwie trzy tygodnie po tym, jak polski Sejm w uchwale potępił zbrodnie popełnione na Kresach Wschodnich przez Ukraińską Powstańczą Armię i Organizację Ukraińskich Nacjonalistów, które zostały założone przez Stepana Banderę. Jeżeli dorośli chcą rozwiązywać te sprawy, to niech to robią, ale nie mogą do tego wykorzystywać dzieci!
WP:
Skąd popularność takich ideologii na Ukrainie?
- Ukraina jest krajem głęboko podzielonym, niektóre jej części dopiero tworzą swoją tożsamość. Nacjonalizm najbardziej aktywny jest w tej części Ukrainy, którą dawniej nazywaliśmy Galicją Wschodnią, a później były to tereny polskich województw, lwowskiego, stanisławowskiego i tarnopolskiego. Tam już za czasów austriackich rozwinął się nacjonalizm oparty na ideologii Dmytro Doncowa. Doncow twierdził m.in, że można zabijać, zaprowadzać tzw. twórczy terror wobec innych narodowości, że można zabijać nawet samych Ukraińców, jeśli nie popierają nacjonalistów. Na tym terenie już od stu lat się kotłuje. To dało straszliwe efekty w postaci nacjonalizmu Stepana Bandery i UPA, później komuniści zwalczali nacjonalistów, natomiast w tej chwili te duchy przeszłości się odrodziły. Tragedią narodu ukraińskiego jest to, że nie może się zdecydować, kto ma być jego głównym bohaterem. Postawiono na fałszywego bohatera, czyli na Banderę, a on jest nie do przyjęcia nie tylko w Polsce, nie tylko w Europie, ale i dla ogromnej grupy
Ukraińców. To wszystko źle rokuje.
WP:
Co dzieci przyciąga do tej ideologii?
- Przykro mi to mówić, ale sądzę, że przede wszystkim pieniądze. Te dzieci działają w organizacjach zakładanych przez bogatych emigrantów ukraińskich z Kanady i USA. Wielokrotnie byłem na Ukrainie, organizowałem też pomoc dla dzieci ukraińskich niewidomych i niepełnosprawnych i widziałem, jaka straszna bieda tam panuje. A tutaj widać, że uczestnicy rajdu mają nowiutkie rowery, wspaniałe kolorowe koszulki, opłacone noclegi w strefie euro, w Austrii, na Słowacji, czy w Niemczech. Wdać, że na ten rajd zostały wyłożone ogromne pieniądze, całkowicie nieosiągalne dla przeciętnego nastolatka na Ukrainie. Poza tym w szkołach i mediach działa bardzo silna propaganda. Sądzę, że większość tych dzieci kompletnie sobie nie zdawała sprawy, co robi.
Rozmawiała Joanna Stanisławska, Wirtualna Polska