Zakonnik wrócił z Boliwii do Polski. Nie spodziewał się, że będzie aż tak źle
Zakonnik Kasper Mariusz Kaproń przez kilka lat przebywał na misjach w Boliwii. Po powrocie do Polski zderzył się z zupełnie inną rzeczywistością. O swoich odczuciach napisał na Facebooku.
Minął miesiąc od powrotu zakonnika Kapronia do Polski. "Jest to rzeczywistość o wiele bardziej przygnębiająco, niż moje wcześniejsze wyobrażenia" - napisał duchowny, zaznaczając, że Kościół, w którym pracował na terenie Ameryki Południowej, w przeciwieństwie do wielu polskich kościołów, był wspólnotą.
"W Polsce mamy natomiast do czynienia z Kościołem prawa, świętego oburza, kanonicznych upomnień, gdzie większym grzechem i skandalem jest artykuł z wizerunkiem rozebranej Madonny Edwarda Muncha, niż szalejące grzechy podziałów w społeczeństwie, powszechnego hejtu, a nawet zawiści." - napisał na Facebooku.
Według duchownego, księża i wielu wiernych reaguje z wielkim oburzeniem na przyziemne sprawy, takie jak halloweenowa dynia, która postrzegana jest jako większe zagrożenie, niż nadchodzący mróz i problem głodu bezdomnych. Nawiązał też do znanej sprawy ks. Bonieckiego, który sfotografował się z tabliczką z napisem LGBT, oraz księdza kulturysty, o którego zdjęcia obiegły ostatnio polskie media społecznościowe. Zdaniem Kapronia, te sprawy nie powinny być rozwiązywane za pomocą kanonicznych upomnień, a wspólnym wyjściem na piwo i wytłumaczeniem sobie sprawy.
Na post zakonnika zareagowało ponad 700 internautów. Część z nich krytykuje liberalną postawę księdza, inni żywiołowo przyznają mu rację, dziękując za jego internetową aktywność.