Zakończył się proces b.sędziego oskarżonego o zniszczenie ikon
Przed Sądem Rejonowym w Brzozowie (Podkarpackie) zakończył się proces byłego sędziego z Jarosławia, Macieja W., który w zeszłym roku polecił spalić 23 zabytkowe ikony zarekwirowane na polsko-ukraińskim przejściu
granicznym w Korczowej. Ogłoszenie wyroku - 15 października.
Prokuratura oskarżyła byłego sędziego o przekroczenie uprawnień, bezprawne zniszczenie ikon oraz poświadczenie nieprawdy w dokumentach sądowych. Grozi mu za to do pięciu lat pozbawienia wolności.
Rzecznik Sądu Okręgowego w Krośnie, Arkadiusz Trojanowski poinformował, że podczas drugiej i równocześnie ostatniej rozprawy oskarżyciel wnosił o wymierzenie kary 1,5 roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata, dwóch tysięcy złotych grzywny i orzeczenie obowiązku naprawienia szkody, czyli zwrócenia kosztów zniszczonych ikon.
Natomiast adwokat wnioskował o uniewinnienie oskarżonego od zarzutów przekroczenia uprawnień i bezprawnego zniszczenia ikon oraz o umorzenie zarzutu poświadczenia nieprawdy w dokumentach, ze względu na znikomą szkodliwość społeczną czynu.
Maciej W. nie przyznał się do zarzucanych mu czynów. W czasie pierwszej rozprawy tłumaczył, że niszczenie zarekwirowanych przedmiotów było w jarosławskim sądzie ogólnie praktykowane.
W grudniu 2002 roku na przejściu granicznym w Korczowej celnicy przechwycili 23 ikony, które przemycał obywatel Ukrainy. Obrazy zarekwirowano, a sprawa trafiła do jarosławskiego Sądu Rejonowego.
W maju ub. roku sędzia Maciej W., któremu przydzielono postępowanie, zdecydował o spaleniu ikon. Po uprawomocnieniu się wyroku, spłonęły one na działce jednego z pracowników sądu, choć - zgodnie z prawem - powinien zostać orzeczony ich przepadek na rzecz Skarbu Państwa.
Ponadto malowideł nie poddano przed spaleniem ocenie fachowców. Rzeczoznawcy, którzy obejrzeli je później na zdjęciach, przyznali, że choć nie miały dużych walorów artystycznych, to jednak posiadały wartość historyczną, gdyż pochodziły z XIX w.
Ze sporządzonego przez sędziego protokołu wynikało jednak, że obrazy zostały spalone komisyjnie, przez co potwierdził nieprawdę. Po ujawnieniu sprawy przez media Maciej W. został początkowo zawieszony w pełnieniu obowiązków służbowych, po czym Sąd Dyscyplinarny przy Sądzie Apelacyjnym w Rzeszowie zdecydował o karnym przeniesieniu go do pracy w sądzie w innym mieście.
Od tego orzeczenia odwołał się rzecznik dyscyplinarny Sądu Okręgowego w Krośnie i minister sprawiedliwości, który był zdania, że Maciej W. powinien zostać pozbawiony prawa wykonywania zawodu. Opinię tę podzielił Sąd Najwyższy i wydalił go z zawodu sędziowskiego.