Zakończył się proces Andrzeja Gołoty
Proces przeciw Andrzejowi Gołocie, oskarżonemu o pobicie mężczyzny w 2002 r. przed jednym z hoteli w Sopocie, zakończył się przed sądem rejonowym w tym mieście. Obrońca wniósł o umorzenie postępowania, bądź o uniewinnienie boksera. Wyrok ma być ogłoszony 27 czerwca. Oskarżonemu grozi od trzech miesięcy do pięciu lat więzienia.
20.06.2005 | aktual.: 20.06.2005 17:38
Proces zakończono po przesłuchaniu biegłych ze Szczecina. Wydali oni korzystną dla boksera opinię na temat obrażeń ciała odniesionych przez pokrzywdzonego producenta reklam z Warszawy, Jarosława T. Orzekli, że nie odniósł on takich obrażeń, które wymagałyby leczenia powyżej siedmiu dni. Nie było też narażenia na niebezpieczeństwo utraty zdrowia, bądź życia.
Jak powiedział po rozprawie obrońca Gołoty, mec. Wojciech Cieślak, biegli uznali też, że nie można wnosić, iż w przypadku kiedy uderza bokser, to zawsze narażenie na niebezpieczeństwo jest w tym działaniu obecne. Ten ostatni element jest dla nas najważniejszy i tego dociekał sąd - dodał adwokat.
Poprzedni specjalista z zakresu medycyny sądowej, występujący na rozprawie 12 stycznia, uznał, że Jarosław T. odniósł lekkie obrażenia, które w żadnym stopniu nie zagrażały jego życiu lub zdrowiu. Sąd postanowił jednak, powołać kolejnych biegłych.
We wrześniu 2004 r. prokuratura w Sopocie poinformowała o odstąpieniu od oskarżenia boksera o pobicie. Powodem zmiany decyzji prokuratury było właśnie uznanie przez biegłego, że ofiara napaści doznała nieznacznych obrażeń.
Akt oskarżenia przeciw Gołocie oparty był na opinii innego biegłego sądowego. Orzekł on, iż pokrzywdzony odniósł obrażenia wymagające leczenia powyżej siedmiu dni. W takim przypadku prokuratura ściga sprawcę pobicia z urzędu. Biegły podczas procesu zmienił jednak zdanie i dlatego powoływano kolejnych ekspertów.
Bokser odpowiada od marca 2003 r. przed sądem za to, że w październiku 2002 r. pobił przed jednym z sopockich hoteli Jarosława T. Tuż po tym został zatrzymany i po postawieniu zarzutów wypuszczony za kaucją w wysokości 30 tys. zł.
Bokser podczas procesu nie przyznawał się do winy i mówił, że jakby naprawdę "przylał temu facetowi, to on już by nie wstał". Fakt pobicia i odniesionych obrażeń przez poszkodowanego od początku procesu kwestionowała obrona.
Sąd wydał list gończy za bokserem
Podczas procesu sopocki sąd rejonowy wydał za bokserem list gończy i podjął decyzję o jego aresztowaniu, bowiem oskarżony nie stawił się na jedną z rozpraw. Ostatecznie zrezygnowano z poszukiwania Gołoty oraz uchylono decyzję o jego aresztowaniu. Stało się tak dlatego, bo sąd wyższej instancji uznał, że bokser przechodził rehabilitację i w związku z tym jego nieobecność była usprawiedliwiona.
Incydent w Sopocie to nie pierwsza kolizja sportowca z prawem. W 1997 r. gdański sąd apelacyjny wydał wyrok skazujący Gołotę na rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata za rozbój. Zmniejszył tym samym wyrok, który wcześniej wydał sąd we Włocławku, skazując boksera na dwa lata więzienia w zawieszeniu na trzy lata. Chodziło o sprawę z 1990 r., kiedy w restauracji Zazamcze we Włocławku bokser pobił jednego z gości lokalu, sterroryzował go pistoletem gazowym i zabrał mu ubranie. Wkrótce po tym zdarzeniu Gołota uciekł z Polski i rozpoczął karierę zawodową w USA. Pięściarz przyjechał do kraju, uzyskawszy w 1996 r. tzw. list żelazny.
Zobacz także: boks w serwisie sport.wp.pl