Zakaz bicia dzieci pod znakiem zapytania
Zapowiadana przez premiera ustawa o zakazie
bicia dzieci staje pod znakiem zapytania. Ministerstwo
Sprawiedliwości twierdzi, że już istniejące przepisy w zupełności
wystarczą - pisze "Dziennik".
- Osobny zakaz spowodowałby, że prokuratury zostałyby zalane przez tysiące spraw, w których rodzice donosiliby na siebie, kto dał dziecku klapsa - mówi minister Zbigniew Ćwiąkalski.
Projekt odpowiedniej ustawy zaczęło przygotowywać Ministerstwo Pracy. Miał się w nim znaleźć zapis, że w żadnym wypadku dzieci bić nie wolno. Jednak podczas konsultacji międzyresortowych takim przepisom sprzeciwiły się resort sprawiedliwości i rada legislacyjna. Ich zdaniem prawo wystarczająco chroni dzieci - jest zapisane w art. 96a kodeksu rodzinnego, który stwierdza, że wychowanie dziecka musi się odbywać z poszanowaniem jego godności i praw, oraz w art. 40 konstytucji zakazującym stosowania kar cielesnych.
Resort pracy nie składa broni. - Zakaz stosowania kar cielesnych wobec dzieci musi być wyraźnie zapisany - mówi minister pracy Jolanta Fedak. Projekt ustawy za kilka dni ma trafić pod obrady komitetu stałego Rady Ministrów - zapowiada "Dziennik".