Zajścia w Belfaście z powodu flagi na ratuszu
Walne zebranie radnych miejskich Belfastu zdecydowało o głosowaniu o zmianie dotychczasowych zasad wywieszania brytyjskiej flagi na budynku. Wywołało to burzliwe zajścia uliczne i próbę szturmu na ratusz przez lojalistów - informują lokalne media.
04.12.2012 | aktual.: 04.12.2012 03:13
Zajścia wybuchły w krótkim czasie po przegłosowaniu przez radnych, że flaga będzie wywieszana na budynku tylko przez 17 wyznaczonych dni w roku, a nie stale, co jest tradycją od 1906 r.
Ok. 1 tys. demonstrantów, tzw. lojalistów (zwolenników utrzymania więzów Irlandii Płn. z W. Brytanią i zachowania ustroju monarchistycznego) zebrało się przed ratuszem jeszcze przed głosowaniem.
Kilku policjantów i ochroniarz doznało obrażeń. Dwie policjantki trafiły do szpitala. Uszkodzono samochody. Policja była zmuszona skierować w rejon zajść dodatkowe posiłki. W rozpędzaniu tłumu posłużono się pałkami i psami. Policjantów obrzucono petardami, butelkami i innymi pociskami.
Nacjonalistyczni radni, którzy mają w radzie miejskiej większość, proponowali początkowo zupełne usunięcie flagi z budynku argumentując, że miejskie otoczenie stanie się przez to "politycznie neutralne". Kilka dni wcześniej stosunkiem głosów 11:9 za zdjęciem flagi opowiedział się komitet strategiczny miejskiego ratusza.
Radni opowiadający się za utrzymaniem związków z Wielką Brytanią (lojaliści) oskarżyli nacjonalistów o prowokowanie napięć i wykorzystywanie liczbowej przewagi do stwarzania faktów dokonanych.
Ostatecznie stosunkiem głosów 29:21 przyjęto kompromisową propozycję zgłoszoną przez Partię Sojuszu (Alliance Party) popartą przez republikańską Sinn Fein i nacjonalistyczną SDLP (Socjaldemokratyczną Partię Pracy) aby zasady wywieszania flagi na ratuszu były takie same, jak na budynku parlamentu. Kompromis ten nie zadowolił lojalistów - uznali go za ustępstwo zbyt daleko idące.
Krzycząc: "Hańba !" i "Nie poddamy się !" demonstranci usiłowali wedrzeć się na teren ratusza tylnym wejściem niosąc własne flagi. W liczącym 106 lat budynku uszkodzono oszklone drzwi i szyby w oknach.
Radna partii Sojuszu Marie Hendron powiedziała telewizji RTE, że zajścia były "wyreżyserowane". Nazwała je "porażką dla miasta". Radny Jim Rodgers z unionistycznej Demokratycznej Partii Ulsteru powiedział, że nie usprawiedliwia przemocy, ale "niektórzy radni nie docenili, że sprawa ta wzbudza w Belfaście silne emocje".
Sinn Fein wraz z SDLP w radzie miejskiej Belfastu posiadają 25 radnych, unioniści 21, a Partia Sojuszu 4.