Zagłuszona prawda o FOZZ
Kolejny raz główny oskarżony w sprawie FOZZ, były dyrektor Funduszu Grzegorz Żemek, nie wygłosił swego oświadczenia na temat całej sprawy. Proces przerwano, bo znów prace sądu utrudniał ciężki sprzęt budowlany, używany podczas remontu sądowego gmachu.
17.09.2003 | aktual.: 17.09.2003 11:47
Żemek poinformował pewien czas temu, że ma do wygłoszenia oświadczenie, które nazwał "prawdą o FOZZ". Powiedział sądowi, że chce w nim przedstawić swoje argumenty, opisać historię Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego, wątki polityczne w sprawie oraz udział w nim służb specjalnych, o których oskarżony powiedział, że były "wszechobecne".
Do wygłoszenia oświadczenia miało dojść we wtorek po południu. Od kilku miesięcy jednak, w nieremontowanym od czasów powojennych gmachu warszawskich sądów przy al. Solidarności trwają intensywne prace budowlane. Przez cały dzień na wyłączonych z użytku korytarzach obtłukiwane są tynki, robotnicy pracują solidnymi świdrami.
We wtorek Żemek oświadczył, że z powodu pracy świdrów nie może się skupić i wygłosić oświadczenia. "One mi się wwiercają w mózg" - powiedział. Prowadzący proces sędzia Andrzej Kryże obiecał interweniować u władz sądu.
W środę jednak sytuacja się powtórzyła. Na początku rozprawy Kryże poinformował, że przekazał wniosek szefostwu wydziału sądowego, ale prace nie ustały. "Jest jak jest" - powiedział sędzia.
"Mnie zdecydowanie ten hałas będzie przeszkadzał. Chcę po prostu powiedzieć prawdę o FOZZ - choćby z tego powodu warto zapewnić odpowiednie warunki. Może gdyby ta rozprawa się nie odbyła, ktoś zdałby sobie sprawę z tego, że tak nie może być" - powiedział Żemek.
Sąd ogłosił przerwę i interweniował ponownie. Po 10 minutach proces wznowiono i nawet wydawało się, że oskarżony przedstawi swe oświadczenie, bo nastąpiła chwila ciszy. Jednak po pierwszych jego słowach wiertarki znów zaczęły wiercić. Sądowi nie pozostało nic innego, jak tylko ogłosić przerwę do wtorku.
Generalny remont budynku sądu był konieczny co najmniej od kilku lat. Przedwojenny gmach, zbudowany jako reprezentacyjna i funkcjonalna siedziba dla stołecznych sądów, nie przechodził go od czasów powojennych. Spadający tynk ze ścian i sufitów groził poważnymi wypadkami. Jedna z sędziów cudem uniknęła urazu, gdy w jej sekretariacie płat oderwany z sufitu spadł na ziemię tuż obok biurka.
Warszawskie sądy od kilkunastu lat rozrastały się w budynku zaprojektowanym na mniejszą siedzibę. Na sale rozpraw przerabiano pokoje przesłuchań, pokoje, w których świadkowie czekali na wezwanie do złożenia zeznań. Salami rozpraw stawały się nawet przerabiane fragmenty korytarzy i toalety.
W tym roku wreszcie pojawiły się pieniądze na remont - ministrowi sprawiedliwości udało się zdobyć na ten cel 40 mln zł. Późną wiosną robotnicy rozpoczęli prace w budynku. Z użytku wyłączane są poszczególne skrzydła i korytarze, które przechodzą generalną odnowę. Niektóre korytarze już wyremontowano. Sekretariaty i sędziowie wydziałów karnych Sądu Okręgowego przenieśli się do odnowionych pokojów.
Sprawa FOZZ to największa nierozliczona afera, na której w latach 1989-1990 polskie państwo miało stracić 354 mln zł. Oskarżeni to, oprócz Żemka, jego zastępczyni Janina Chim, prezes "Universalu" Dariusz Przywieczerski oraz trójka biznesmenów. Grozi im do 10 lat więzienia. Nie przyznają się do winy. Odpowiadają z wolnej stopy.