"W Warszawie zaginął bardzo ważny list". Na znalazcę czeka spora nagroda
10 tys. zł czeka na znalazcę listu, który został wysłany rok temu i do tej pory nie dotarł do nadawcy. W kopercie był testament, którego autor zmarł dwa dni po nadaniu listu.
Na słupach w centrum Warszawy pojawiły się ogłoszenia o poszukiwanym liście. Jest też informacja o nagrodzie dla znalazcy. Na jedno z nich natknął się nasz reporter. Treść ogłoszenia brzmi następująco:
"W Warszawie zaginął bardzo ważny list" - czytamy w ogłoszeniu. Nadawcą był pan Zbigniew, a odbiorcą kancelaria notarialna. "List nigdy nie dotarł pod wskazany adres i nie wrócił do nadawcy. Bardzo proszę o pomoc w odnalezieniu dokumentu - osobie, która zwróci dokument oferuję nagrodę pieniężną 10 000 zł" - dodano.
Zaginął list. Nagroda czeka
Skontaktowaliśmy się z autorką ogłoszenia. Okazuje się, że w zaginionej kopercie ma być testament. 10 lutego 2022 r. wysłał go wspomniany w liście mężczyzna. Dwa dni później mężczyzna zmarł, a list nigdy nie dotarł do notariusza.
Listu z testamentem poszukuje pani Kornelia. Kobieta w rozmowie z Wirtualną Polską przyznaje, że była przyjaciółką zmarłego i miała też być jego spadkobierczynią.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz także: Miliony dla nowej firmy. "Koszmarne rozkradanie państwa"
- Przed śmiercią zostawił w domu kartkę z zapisem swojej woli. Problem polega na tym, że były to wytyczne, ale nie były podpisane przez Zbyszka. Testament znajdował się w liście. Poprosił swoją znajomą, by wysłała go do kancelarii notarialnej. Niestety nadała go listem zwykłym i nigdy nie dotarł do kancelarii. Pytaliśmy o pomoc nawet agencję detektywistyczną. Byliśmy na poczcie, napisaliśmy skargę, ale odesłano nam jedynie przeprosiny oraz informację, że nie można namierzyć listu, jeżeli nie został zarejestrowany - mówi pani Kornelia.
W domu został jeszcze jeden papierowy zapis ostatniej woli. Napisany komputerowo oraz podpisany przez autora. Moc prawną na jednak jedynie testament, który został wysłany do notariusza.
Jak dodaje kobieta, jeżeli dokument się nie odnajdzie, spadek może trafić w ręce rodziny zmarłego, z którą długo nie miał kontaktu i nie żył w dobrych relacjach lub stanie się własnością miasta stołecznego Warszawy.
- Chcemy, by uszanowano wolę zmarłego - dodaje.