Zaduszki Witosowe z udziałem wicepremiera Waldemara Pawlaka
- Do kontynuowania tradycji Wincentego Witosa, polegającej na pracy na rzecz niepodległego państwa i społeczności lokalnej, apelował w niedzielę wicepremier Waldemar Pawlak w Wierzchosławicach. Prezes PSL mówił też o zobowiązaniu państwa do wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej.
04.11.2012 | aktual.: 04.11.2012 18:08
W podtarnowskich Wierzchosławicach odbyły się w niedzielę Zaduszki Witosowe - doroczne spotkanie ludowców przy grobie wybitnego działacza chłopskiego i premiera II Rzeczypospolitej - Wincentego Witosa. Uroczystości poprzedziła msza św., a po spotkaniu na cmentarzu odbyło się spotkanie w Centrum Wsi Polskiej w Wierzchosławicach, podczas którego Pawlak odniósł się m.in. do sprawy katastrofy smoleńskiej.
W ocenie prezesa PSL w symbolice katastrofy można się dopatrzyć znaku pojednania, ponieważ zginęli ludzie z różnych środowisk i opcji politycznych, którzy chcieli uhonorować ofiary zbrodni katyńskiej. - Ale można też zupełnie na opak wyprowadzić coś odwrotnego, że nagle ta wielka zbrodnia (katyńska - przyp.red.) jest jakby w cieniu, pozostała tylko niewyjaśniona katastrofa smoleńska - stwierdził.
Wicepremier podkreślił jednak, że na pewno jest wielkim zobowiązaniem, "żeby wszystkie instytucje państwa okazały w pełnym zakresie swoją skuteczność w wyjaśnieniu sprawy (smoleńskiej), bo jakiekolwiek niejasności będą bardzo złą skazą na pamięci i historii naszego kraju". - Dziś chyba już czas najwyższy jasno postawić sprawę, aby te wszystkie rzeczy, które tam zostały, były przywiezione do kraju, bo inaczej domysłom i spekulacjom nie będzie końca. Jesteśmy to winni tym wszystkim, którzy tam zginęli. I jeżeli jest tak wiele domysłów, to rolą państwa jest, żeby to wyjaśnić - podkreślił Pawlak.
W uroczystości Zaduszek Witosowych udział wzięli - oprócz wicepremiera - minister pracy i polityki społecznej Władysław Kosiniak-Kamysz, minister rolnictwa Stanisław Kalemba oraz europosłowie Jarosław Kalinowski i Czesław Siekierski.
Podczas uroczystości na cmentarzu w kaplicy, w której spoczywa Witos, uroczyście złożono Order Orła Białego, zwrócony rodzinie premiera II RP w ubiegłym roku przez prezydenta Bronisława Komorowskiego.
Order Orła Białego to najwyższe polskie odznaczenie cywilne. Witos był jednym z pierwszych kawalerów orderu w okresie międzywojennym. Utracił go w 1932 roku na mocy wyroku w tzw. procesie brzeskim. W październiku 1939 r., dekretem prezydenta RP na uchodźstwie Władysława Raczkiewicza, amnestionowano go wraz z innymi skazanymi w tym procesie. Odznaczenie formalnie mu przywrócono, ale fizycznie nigdy go nie odzyskał.
Jak poinformował prezes Towarzystwa Przyjaciół Muzeum Wincentego Witosa Ryszard Ochwat, odznaczenie po uroczystościach prezentowane będzie w zagrodzie - muzeum Wincentego Witosa w Wierzchosławicach. - Nasza obecność tutaj świadczy o naszej tożsamości i tradycji, i o tym, że w tych sztandarach, które co roku pochylają się przed Wincentym Witosem, kontynuuje się to piękne dziedzictwo - mówił do zebranych na cmentarzu Pawlak. - W tym mateczniku Witosa jest też nowoczesność, bo od ubiegłego roku z zagrody Witosa można zobaczyć elektrownię słoneczną - zaznaczył. - To jest symbol czasu i myślę, że trzeba być tradycyjnie nowoczesnym, trzeba tę tradycję pielęgnować, ale trzeba ją ciągle wzbogacać, także przez swoje działania - podkreślił wicepremier.
Z kolei Jarosław Kalinowski przywołał zasady polityki ludowej Witosa, dotyczące niepodległości i siły państwa, dbałości o realizowanie zasad demokratycznego państwa prawa oraz troski o prawa obywatelskie i ludowe interesy. - Te zasady są nadal aktualne i niech pozostaną nadal dla nas ludowców wskazaniem - powiedział europoseł.
- Z obserwacji wielu z nas wynika, że dzieli się obecnie nas nie ze względu na różnice w programach, ale po to, by mieć na tym zysk polityczny. Podsyca się nienawiść i tracimy przez to wiele szans, które przed naszą ojczyzną stoją - ocenił. Jak podkreślił, obok wypełniania wskazań Witosa nowe pokolenie ludowców powinno "czynić wszystko, co możliwe, żeby nie pozwolić na to dzielenie Polski i Polaków według zasady, że jeżeli nie jest tak, jak ja chcę, to niech nic nie będzie". - Naszym obowiązkiem jest przeciwstawiać się takim działaniom - podkreślił Kalinowski.