Zabójstwo policjanta w Raciborzu. Emocjonalne wyznanie żony mordercy
Żona mężczyzny, który w Raciborzu zamordował policjanta, zdobyła się na emocjonalne wyznanie. Opowiedziała o łączącej ich relacji i początkach znajomości.
15.05.2021 14:50
4 maja w Raciborzu doszło do brutalnego morderstwa. Podczas policyjnej kontroli Radosław Ś. zaczął strzelać do legitymujących go funkcjonariuszy. Na miejscu zginął mł. aspirant Michał Kędzierski, a napastnik został postrzelony i zatrzymany.
Jak ustalił reporter WP Sylwester Ruszkiewicz, 40-latek w przeszłości na swoim kryminalnym koncie miał nie tylko przestępstwa narkotykowe, ale także rozboje, naruszenie nietykalności policjanta i kradzieże. Teraz za zabójstwo grozi mu kara dożywotniego pozbawienia wolności.
Emocjonalna reakcja żony
Po raz pierwszy od brutalnej zbrodni na wyznanie zdobyła się żona Radosław Ś. Kobieta stwierdziła, że nie może przejść ulicą, na której doszło do morderstwa. - Okna pozasłaniałyśmy roletami, żeby nie widać było tego miejsca. To jest wielka tragedia dla obu rodzin. Policjanta i naszej. Myślimy z teściową o tym, prosimy o wybaczenie. Kocham męża, moje serce zostało rozdarte na pół - powiedziała w rozmowie z "Faktem" pani Urszula.
Jak informuje gazeta, 4 maja jej świat się zawalił, dlatego kobieta nie może oderwać się od przedmiotów, które kojarzą jej się z mężem. W najbliższych dniach przypada ich pierwsza rocznica ślubu.
Historia miłości
Wielka miłość zaczęła się na emigracji. Początkowo byli tylko przyjaciółmi, ale potem przerodziło się to w coś więcej. - Moje małżeństwo się rozpadło. Wzięłam walizkę i wyjechałam do pracy za granicą w 2011 roku. Tam poznałam Radka. Pracowałam w szklarni, Radek szkolił mnie w angielskim. Mówił, że nie mogę tak ciężko pracować. Dzięki niemu znalazłam pracę w magazynie firmy odzieżowej - opowiedziała pani Urszula.
Kobieta - jak sama przyznaje - wiedziała o wcześniejszej przeszłości kryminalnej swojego partnera. - Powiedział mi, że był w więzieniu, ale od tego czasu wiele się zmieniło. I tak było - dodała.
- Widziałam w nim dobrego człowieka. Radek pokazał mi świat, zobaczyłam po raz pierwszy w życiu morze. Wyjeżdżaliśmy razem na wycieczki. Poczułam, co to znaczy być kochaną kobietą. To naprawdę dobry człowiek. Namówił mego syna na studia. Dzisiaj mój syn jest studentem rehabilitacji - powiedziała dziennikowi pani Urszula.
Parę do powrotu do Polski zmusiła pandemia i coraz cięższa sytuacja finansowa. Wynajęli więc dom w okolicach Raciborza. - Tu była nasza przystań - wyznała żona Radosława Ś.
"Nie zostawię go"
Pani Urszula wraca prawie codziennie myślami do tego feralnego dnia. - Radek nie był sobą. Był jakiś poddenerwowany, jakiś skryty. Wyjechał o szóstej rano z domu - wspomina.
O tragedii dowiedziała się z radia, a potem została wezwana na komisariat policji. Nie wiedziała, że jej mąż ma broń. - Przeżyłam szok, dziecko przyjeżdżało do nas - wyznała.
Teraz pani Urszula ubolewa, że nie ma żadnego kontaktu ze swoim mężem. - Kocham go i nie zostawię, chociaż niektórzy ludzie doradzają mi rozwód. Wspieramy się teściową, ona także to bardzo przeżywa - dodała.
Źródło: fakt.pl