Zabójcze arbuzy. Rosjanie otruci

12 żołnierzy nie żyje, a kolejnych 30 jest hospitalizowanych. To bilans zatrucia arbuzami, do którego doszło w okupowanym przez Rosjan Mariupolu - podaje ukraiński Kanał24.

12 osób nie żyje po zatruciu się arbuzem w okupowanym Mariupolu
12 osób nie żyje po zatruciu się arbuzem w okupowanym Mariupolu
Źródło zdjęć: © PAP, Pixlr
oprac. TWA

19.07.2024 | aktual.: 20.07.2024 07:55

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Poinformował o tym doradca burmistrza Mariupola Piotr Andriuszczenki. Dodał, że udaną operację sabotażową przeprowadzili partyzanci z regionu - informuje ukraiński Kanał24.

Andriuszczenko podkreślił ponad to, że "ruch oporu w Mariupolu prowadzi aktywną walkę, o której często nie mówi się publicznie". - Tak więc przypadek arbuzów stał się nowym dowodem na to - wskazał.

- Zawsze są ludzie, którzy masowo przyjeżdżają z Rosji i chcą zarabiać pieniądze. Czyli chcą czymś handlować. Operacja była prosta. Było jasne, że arbuzy kupowano w bazie wojskowej. Było jasne, kto będzie dostarczał te arbuzy. Sprzedawano tym ludziom partię arbuzów tanio - powiedział Kanałowi24.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Rosyjscy żołnierz zjedli zatrute arbuzy. 12 nie żyje

- Co najmniej 12 rosyjskich żołnierzy zmarło w wyniku zatrucia arbuzami, a około 30 przebywa w szpitalu z powodu ciężkiego zatrucia - dodał.

Jak przypomniał, nie jest to pierwsza tego typu akcja. W maju w wyniku alkoholowego zatrucia zmarło w mieście przynajmniej 4 rosyjskich wojskowych.

Andriuszczenko zastrzegł jednak, że w Internecie często nie mówi się o pracy partyzantów w Mariupolu, bo mogłoby to im zaszkodzić. - Dlatego o większości spraw będziemy mogli dowiedzieć się dopiero po zajęciu miasta - przypomniał.

Czytaj więcej:

Wyłączono komentarze

Sekcja komentarzy coraz częściej staje się celem farm trolli. Dlatego, w poczuciu odpowiedzialności za ochronę przed dezinformacją, zdecydowaliśmy się wyłączyć możliwość komentowania pod tym artykułem.

Redakcja Wirtualnej Polski