Zabił z miłości, sąd nie miał litości
Na karę 25 lat więzienia skazał w środę Sąd Okręgowy w Łodzi 57-letniego Janusza Sz., oskarżonego o śmiertelne postrzelenie męża kobiety, w której się zakochał.
Według ustaleń sądu, od 1996 r. Janusz Sz. był podopiecznym jednego z łódzkich ośrodków pomocy społecznej, a Anna M. - pracownicą opieki wytypowaną do kontaktu z nim. Latem 1998 r. kobieta otrzymała list od oskarżonego, w którym ten wyznał jej miłość. Od tego czasu mężczyzna wielokrotnie telefonował do niej, zarówno do pracy, jak i do domu, mówiąc jej o swoich uczuciach. Później zaczął przysyłać kobiecie kwiaty i upominki.
Kobieta stanowczo odrzuciła zaloty oskarżonego i zażądała, aby zostawił ją w spokoju. Odmowa spowodowała agresję mężczyzny wobec kobiety i jej męża. Od marca 2000 roku Janusz Sz. zaczął grozić, że ich zabije. 3 listopada 2000 r. mężczyzna zjawił się w pobliżu domu kobiety. Miał przy sobie rewolwer gazowy przerobiony na ostrą amunicję. Obserwował mieszkanie państwa M. przez lornetkę; po pewnym czasie mąż kobiety wyszedł z domu, by przepędzić intruza. Oskarżony strzelił mu w czoło i uciekł. Postrzelony zmarł miesiąc później nie odzyskawszy przytomności.
Sąd nie wymierzył kary dożywotniego więzienia, uzasadniając to tym, iż oskarżony dokonał tego czynu z miłości i jego poczytalność była w nieznacznym stopniu ograniczona. Wziął też pod uwagę fakt, że mężczyzna nie był wcześniej karany.
Skazany i jego obrońca zapowiedzieli apelację.(aka)