PolskaZabił przyjaciółkę i ukrył ciało w szafie - sąd złagodził wyrok

Zabił przyjaciółkę i ukrył ciało w szafie - sąd złagodził wyrok

Sąd Apelacyjny w Łodzi złagodził z 25 do 15 lat więzienia karę dla 35-letniego Roberta S., skazanego za zabójstwo przyjaciółki, której ciało ukrył w szafie w jednym z hoteli. Kobieta zginęła, bo chciała zerwać znajomość z mężczyzną.

Sąd Apelacyjny uznał, że oskarżony nie planował zbrodni, zabił pod wpływem emocji, w czasie kłótni. Zdaniem sądu odwoławczego nie było podstaw, by wymierzyć mu najsurowszą karę. Wyrok jest prawomocny. Był to drugi proces w tej sprawie. W pierwszym Robert S. został skazany na 12 lat więzienia.

Oprócz zabójstwa Robert S. był również oskarżony o kradzież samochodu i pieniędzy należących do ofiary oraz oszukanie właścicieli dwóch hoteli, w których mieszkał.

Do zabójstwa doszło w marcu 2008 roku w jednym z hoteli w Łodzi. Zwłoki 36-letniej kobiety ukryte w szafie znalazła sprzątaczka. Policjanci ustalili, że zamordowana to łodzianka, której zaginięcie zgłosiła dzień wcześniej rodzina. Jak się okazało, kobieta miała przyjaciela - Roberta S. - z którym wielokrotnie spotykała się w hotelu w Łodzi. Na jego nazwisko wynajęty był pokój.

Jak ustalono, feralnej nocy pomiędzy kochankami doszło do kłótni. Kobieta chciała zakończyć znajomość i odzyskać ok. 2 tysięcy zł, które pożyczyła mężczyźnie. Podczas tej kłótni Robert S. udusił przyjaciółkę. Potem uciekł samochodem należącym do ofiary. Ukradł także jej karty kredytowe.

Zdaniem śledczych, ukrywając zwłoki kobiety w szafie i zabierając klucz od pokoju, chciał opóźnić ujawnienie zbrodni i zyskać na czasie. Szybko jednak ustalono, że samochód ofiary został porzucony w Toruniu, a łodzianin, planując ucieczkę z kraju, pojechał do Gdańska. Tam został zatrzymany przez funkcjonariuszy Morskiego Oddziału Straży Granicznej, gdy próbował opuścić Polskę na pokładzie promu płynącego do Szwecji.

Mężczyzna przyznał się do uduszenia kobiety. Utrzymywał jednak, że nie chciał uciec do Szwecji, a popełnić samobójstwo, skacząc z promu do morza.

Podczas pierwszego procesu - wiosną minionego roku - Robert S. został skazany na 12 lat więzienia. Apelację od wyroku wniósł prokurator i pełnomocnik oskarżyciela posiłkowego, którzy uznali go za zbyt łagodny. SA w Łodzi dopatrzył się uchybień proceduralnych i uchylił wyrok.

Sprawa ponownie trafiła do Sądu Okręgowego w Łodzi. Po kolejnym procesie wymierzył on oskarżonemu karę 25 lat więzienia. Tym razem od wyroku odwołała się obrona, domagając się złagodzenia kary.

Sąd Apelacyjny zmniejszając karę do 15 lat więzienia podkreślił, że kary 25 lat czy dożywotniego więzienia to kary wyjątkowe, przeznaczone dla sprawców najokrutniejszych zbrodni.

W tym przypadku - zdaniem sądu - Robert S. nie planował zabójstwa, zamiar powstał nagle, pod wpływem emocji i kłótni z kobietą, która chciała od niego odejść. Jako okoliczności łagodzące sąd wziął też pod uwagę fakt, że mężczyzna nie był wcześniej karany, a także dobrą opinię z miejsca jego zamieszkania i zakładu karnego.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (23)