Zabił księdza śrubokrętem - dożywocie dla b. ministranta?
Do 11 lutego Sąd Okręgowy w Białymstoku odroczył ogłoszenie wyroku w procesie dotyczącym zabójstwa księdza we wsi Miłkowice Maćki (Podlaskie). Dla głównego oskarżonego 23-letniego Artura K. prokuratura domaga się dożywocia. Jego wniosek poparł też oskarżyciel posiłkowy, pełnomocnik rodziny zamordowanego kapłana.
08.02.2010 | aktual.: 08.02.2010 13:22
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Na początku procesu przyznał się do dokonania zabójstwa, ale odmówił w sądzie składania wyjaśnień.
Obrońca oskarżonego chciała dla niego możliwie łagodnej kary, przy wzięciu przez sąd pod uwagę, że w śledztwie Artur K. przyznał się, poza tym jest młodociany i wychowany bez właściwych wzorców zachowań. Sam oskarżony w ostatnim słowie powiedział, że żałuje tego, co zrobił; przeprosił rodzinę zamordowanego.
Adwokaci pozostałych pięciu osób oskarżonych chcą dla swoich klientów kar w zawieszeniu lub nadzwyczajnego złagodzenia wyroków.
54-letni ksiądz Tadeusz Krakówko został zamordowany w marcu ubiegłego roku. Według ustaleń śledztwa, zabójstwo księdza miało motyw rabunkowy. Artur K. po alkoholu szukał możliwości zakupu kolejnego. Wtedy wymyślił napad na proboszcza miejscowej parafii. Wziął ze sobą kolegę. Ksiądz znał oskarżonego, bo w przeszłości był on ministrantem. Pretekstem do wejścia do środka była rozmowa o jego rozwodzie. Ksiądz otworzył, ale zdziwił się, że wizyta jest tak późna.
Po kilku minutach Artur K. wyciągnął zaostrzony śrubokręt, który miał ze sobą, i grożąc nim, nakazał księdzu położyć się na ziemi. W tym czasie drugi z napastników wyszedł z plebanii. Artur K. z portfela duchownego zabrał pieniądze (około tysiąca złotych) i zapytał o więcej. Niezadowolony z odpowiedzi, zadał cios śrubokrętem w plecy. Wtedy ksiądz Krakówko dał mu z sejfu kopertę z pieniędzmi. Według ustaleń prokuratury, było to ok. 8 tys. zł i kilka cennych monet.
Oprócz Artura K., prokuratura oskarżyła również pięć innych osób, w tym chłopaka, który razem ze sprawcą poszedł do księdza, ale przed zabójstwem uciekł stamtąd. Robert T. odpowiada przed sądem za usiłowanie napadu z użyciem niebezpiecznego narzędzia i niepowiadomienie o wszystkim policji.
Cztery inne oskarżone osoby odpowiadają m.in. za niepowiadomienie organów ścigania o zabójstwie, pomoc przy zacieraniu śladów i paserstwo. Niektóre z tych osób dostały pieniądze skradzione księdzu lub korzystały z artykułów, które za te pieniądze były kupione.
Dla tych pięciu oskarżonych prokurator chce kar od 4 lat do 10 miesięcy więzienia, przy czym dla dwóch osób - w zawieszeniu na trzy lata. Trwają mowy obrońców. Publikacja wyroku prawdopodobnie będzie odroczona.