Zabił dwie osoby, potem znów jeździł 250 km/h. Pirat drogowy z Poznania wraca do więzienia
25-latek - sprawca wypadku, w którym zginęły dwie osoby, wróci do więzienia. Mężczyzna skazany na cztery lata więzienia wyszedł po warunkowym zwolnieniu i wrócił do udziału w "rajdach", gdzie nakłaniał kolegów do łamania przepisów i jeżdżenia po mieście nawet 250 km/h.
Do śmiertelnego wypadku doszło w 2011 r. 19-letni wówczas Marek C. spowodował śmierć 50-letniej kobiety i 27-letniego mężczyzny. W trakcie śledztwa ustalono, że sprawca jechał z prędkością co najmniej 100 km/h. Kierowca przyznał się do winy i wniósł o dobrowolne poddanie się karze. W 2012 r. został skazany na karę czterech lat bezwzględnego pozbawienia wolności i zakaz prowadzenia pojazdów przez 10 lat.
W styczniu 2015 r. sąd warunkowo przedterminowo zwolnił Marka C. z reszty kary z okresem próby do stycznia 2017 r.
Jednak w 2016 r. media ujawniły, że mężczyzna jeździ z kolegami po mieście i m.in. nakłania ich do brawurowej jazdy z przekroczeniem dozwolonej prędkości, wyprzedzania na podwójnej ciągłej linii czy jazdy "pod prąd". Marek C. wszystko to nagrywał i wrzucał do internetu". W sprawę zaangażowała się Prokuratura Krajowa, a zastępca Prokuratora Generalnego Robert Hernand nakazał wystosować wniosek o odwołanie warunkowego przedterminowego zwolnienia.
W piątek Sąd Okręgowy w Poznaniu podjął decyzję o powrocie Marka C. do zakładu karnego i odbyciu przez niego reszty zasądzonej uprzednio kary. Sędzia Waldemar Bąk w uzasadnieniu podkreślił, że chociaż opinia kuratora była pozytywna, to wiarygodność dowodów przedstawionych przez prokuraturę nie budzi wątpliwości. - Analiza tych filmów pokazuje wprost, że skazany w sposób werbalny i niewerbalny akceptuje jazdę, szaloną jazdę - bo tak to trzeba nazwać - zaznaczył.
Sąd wskazał, że Marek C. "nie przeanalizował tego, co dotychczas robił". - Co więcej, sąd odniósł wrażenie, że pan jest wielkim fanem szybkości, a to jest bardzo niebezpieczne, bo pan jest potencjalnym sprawcą kolejnego przestępstwa. Pan tylko czeka na to, żeby panu oddano zezwolenie na jazdę i pan na mur się gdzieś zabije, albo kogoś zabije - mówił sędzia. Zwracając się do skazanego, sędzia Bąk powiedział, że "musi on naprawdę bardzo przeanalizować swoje zachowanie". - Dobrze, że pan chodzi na siłownię, bo gdzieś pan tę energię musi wydatkować. Ale proszę pana - nie za kierownicą i nie 250 km/h. Pan przede wszystkim nie umie jeździć tak szybko - dodał.
Marek C. zaprzeczał, jakoby miał być widoczny na odtworzonych w trakcie posiedzenia nagraniach. Mówił, że to nie "jego twarz" i że prawdopodobnie została "wklejona".
Wyrok jest nieprawomocny, ale to nie jedyne konsekwencje zachowania mężczyzny. W związku z ujawnieniem zachowań Marka C. pod koniec listopada ub. roku Prokuratura Rejonowa Poznań-Grunwald wszczęła śledztwo w sprawie m.in. "podżegania do sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym poprzez nakłanianie kierującego samochodem osobowym do jazdy z nadmierną prędkością w terenie zabudowanym, łamanie licznych przepisów ruchu drogowego, a tym samym stwarzanie bezpośredniego zagrożenia dla innych uczestników ruchu drogowego". Przestępstwo jest zagrożone karą od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności.