"Agent Tomek" ujawnia. "Zostali do mnie wysłani posłańcy"
Tomasz Kaczmarek zdradził kolejne szczegóły głośnego wyjazdu dyrektorów CBA do Wiednia. - Po przyjeździe od razu trafiliśmy do domu publicznego. (...) Pieniądze zostały potem rozliczone na nieprawdziwe okoliczności. To było kilkadziesiąt tysięcy złotych - ujawnił. Powiedział też, że przed występem w "Superwizjerze" w TVN 20 stycznia usłyszał groźby.
Były oficer CBA Tomasz Kaczmarek, znany jako "agent Tomek", wyznał w wywiadzie dla "Superwizjera" TVN, że dyrektorzy Centralnego Biura Antykorupcyjnego zostali wynagrodzeni wyjazdem do luksusowego domu towarzyskiego w Wiedniu. W rozmowie z serwisem Goniec.pl zdradza teraz kolejne kulisy.
Szefem CBA był wtedy Mariusz Kamiński. Maciej Wąsik pełnił funkcję jego zastępcy.
- Dostałem polecenie służbowe od Kamińskiego i Wąsika, aby zabrać dwóch dyrektorów zarządu operacyjno-śledczego do Wiednia pod pretekstem znalezienia fabryki produkującej maszyny do gier losowych. Po przyjeździe od razu trafiliśmy do domu publicznego. Funkcjonariusz Grzegorz P. wskazał ten adres. Dostałem też wcześniej polecenie od Wąsika, aby za te wszystkie rzeczy płacić. Tak też się stało. Panowie spędzili w tym domu publicznym dwa dni - przyznał Kaczmarek.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Morawiecki i Czarnek rozdali miliardy". Jest zapowiedź raportu
Wyjazd CBA do Wiednia. "Agent Tomek" tłumaczy
- Dlaczego ja za to płaciłem? Ponieważ, jako funkcjonariusz pod przykryciem, miałem zbudowaną fałszywą tożsamość i w ramach tej legendy dysponowałem funduszem operacyjnym, czyli mówiąc wprost: pieniędzmi - dodaje "agent Tomek".
- Te pieniądze zostały potem rozliczone na nieprawdziwe okoliczności, które są opisane w dokumentach, jako obsługa osobowych źródeł informacji. Takich osobowych źródeł informacji jednak nigdy nie było i jest to fikcja. Takie dostałem polecenie, tak to rozpisałem, a szefostwo i dyrekcja CBA te pieniądze w ten sposób po prostu rozliczyły. To było kilkadziesiąt tysięcy złotych - podkreślił Kaczmarek.
"Zostali do mnie wysłani posłańcy"
Kaczmarek wyjawił też, że tuż przed występem w "Superwizjerze" w TVN 20 stycznia usłyszał groźby.
- Przed wizytą w programie "Superwizjer" zostali do mnie wysłani posłańcy, którzy powiedzieli: "uważaj, bo to wszystko obróci się przeciwko tobie". To byli ludzie ze służb specjalnych. Nie chciałem z nimi rozmawiać, ale wiadomość do mnie dotarła i zrozumiałem to ostrzeżenie. Z pełną świadomością powiedziałem jednak prawdę o tym, co się działo w CBA - powiedział w rozmowie z serwisem Goniec.pl.
Źródło: Goniec.pl