Za ich życie żądają więcej niż PKB Norwegii
Demokratyczna Republika Konga żąda od Norwegii 3038 miliardów koron (prawie 1500 mld złotych) za uwolnienie dwóch norweskich obywateli sądzonych przed sądem wojskowym w Kisangani za zabójstwo miejscowego kierowcy. To prawie dwa razy tyle, ile wynosi zeszłoroczne PKB Norwegii. "Poczekajmy jeszcze kilka dni, a DRK za życie tych chłopaków zażyczy sobie Szpitzbergenu i ręki księżniczki Marty" - ocenia na swoim blogu norweski komentator polityczny.
31.08.2009 | aktual.: 31.08.2009 14:21
Żądania DRK wobec Norwegii to dyplomatyczna farsa, którą trudno komentować nawet najbardziej wytrawnym politykom. Sprawa jest bardzo poważna, bowiem kongijski prokurator zażądał dla Norwegów „pięciokrotnej” kary śmierci, ale w Norwegii mało kto mówiąc o tym, może powstrzymać się od ironii.
"Kiedy myślę o żądaniach Konga, przychodzą mi na myśl komiksy o Wujku Sknerusie" – pisze na blogu jeden z norweskich komentatorów życia politycznego. "Tam majątek mierzono w fantazylionach. Mam wrażenie, że kongijski prokurator jest fanem serii i właśnie z komiksu wytrzasnął taką sumę. Poczekajmy jeszcze kilka dni, a Demokratyczna Republika Konga za życie tych chłopaków zażyczy sobie Szpitzbergenu i ręki księżniczki Marty. To co, że jest mężatką, rozwiedzie się!"
Zabili czy nie?
Według przedstawicieli kongijskiego wymiaru sprawiedliwości, 5 maja 2009 roku dwóch obywateli Norwegii – 28-letni Tjostolv Moland i 27-letni Joshua French zabili swojego kierowcę i przewodnika w jednym.
Zdaniem Norwegów, kierowca zginął podczas strzelaniny, która wybuchła między miejscowymi. Opowiadają, że podczas podróży zostali napadnięci przez partyzantów. Im udało się zbiec, ich przewodnik zginął.
Kiedy mężczyźni trafili do kongijskiego więzienia, zdarzenie zaczęła relacjonować norweska prasa i telewizja. Większość Norwegów nie wierzyła w niewinność Frencha i Molanda, bowiem w sprawie jest wiele niejasności. Oskarżeni służyli niegdyś w Norweskich Siłach Zbrojnych, a w DRK chcieli, jak twierdzą, założyć „agencję ochrony”.
Z tygodnia na tydzień kwestia ich niewinności schodziła na dalszy plan wobec coraz bardziej niezwykłego postępowania sądu w Kisangani. Norwegowie oprócz oskarżenia o zabójstwo usłyszeli zarzuty rozboju i szpiegostwa. Dowodem w sprawie o szpiegostwo ma być zdjęcie, które za pomocą telefonu komórkowego jeden z oskarżonych wysłał do norweskiego dziennikarza.
Zarzutów przybywa z dnia na dzień, niedawno Norwegów oskarżono również o organizowanie siatki przestępczej i posiadanie broni. Strona norweska protestuje wobec nieprawidłowościom proceduralnych, jednak jednocześnie musi respektować miejscowe prawo.
Żeby astronomiczna suma, jakiej Demokratyczna Republika Konga żąda od Królestwa Norwegii, stała się bardziej czytelna, warto podać kilka danych. Według CIA -The World Factbook, całkowite PKB DRK w roku 2008 to 21 miliardów dolarów. Od Norwegii DRK chce otrzymać 500 miliardów dolarów (3038 miliardów koron), podczas gdy całkowite PKB tego państwa w roku 2008 wynosiło 256 miliardów dolarów.
Nie pisać o nas źle!
To właśnie zarzuty o szpiegostwo sprawiły, że pod koniec sierpnia sąd w Kisangani zażądał finansowego zadośćuczynienia nie tylko dla rodziny zabitego od oskarżonych, ale również od Norwegii dla kongijskiego budżetu. Prokurator oprócz pieniędzy żąda wydania oficjalnego stanowiska od norweskiego króla, a od norweskiej prasy, która relacjonuje proces godzina po godzinie, by „nie pisała źle o jego kraju”. Jeden z dziennikarzy VG skomentował ostatni wymóg następująco: „ależ skąd, w tym wypadku prawda to aż nadto!”
Norwescy politycy przekonują, że do sprawy podchodzą poważnie, jednak wobec takich żądań trudno o rozsądny komentarz. Chyba żaden z norweskich dyplomatów w całej swojej karierze nie spotkał się z tego typu negocjacjami na wysokim szczeblu. Minister Spraw Zagranicznych Norwegii, Jonas Gahr Støre, jest w kontakcie ze stroną kongijską. Zarzuty o szpiegostwo określił jako „całkowicie bezzasadne”. Komentarzy prasie udziela wyjątkowo niechętnie.
Knut Moland, ojciec jednego z oskarżonych, błaga norweskich dyplomatów, by pomogli dwójce oskarżonych i postarali o ich ekstradycję. Jego zdaniem, jeśli Tjostolv i Moland pozostaną w Kisangani, to „już są martwi”. Nawet jeśli nie dostaną „pięciokrotnego” wyroku śmierci, prawdopodobnie w tamtejszym więzieniu uda im się przetrwać zaledwie kilka miesięcy.
Trudno odmówić mu racji – po kilku tygodniach spędzonych w miejscowym areszcie Norwegowie wyglądają jak cienie samych siebie.
W piątek, 28 sierpnia, z okładki jednego z norweskich dzienników na czytelników spoglądali obydwaj oskarżeni. Choć wychudzeni i brudni, nawet oni nie mogli powstrzymać ironicznych uśmiechów. „Ma ktoś pożyczyć 3038 miliardów koron?” – głosił podpis pod zdjęciem.
Sylwia Skorstad dla Wirtualnej Polski