Polska"Za błędne sondaże wyborcze odpowiedzialne są głównie media"

"Za błędne sondaże wyborcze odpowiedzialne są głównie media"

Przewodniczący Polskiego Towarzystwa Socjologicznego (PTS) prof. Piotr Gliński uważa, że za prezentacje sondaży przedwyborczych, które nie odzwierciedliły oficjalnych wyników głosowań, odpowiedzialne są przede wszystkim media. Jego zdaniem, ośrodki badawcze "niezbyt dobitnie dopominały się" o przestrzeganie właściwych standardów prezentacji wyników swoich badań.

21.11.2005 | aktual.: 22.11.2005 09:04

Prof. Gliński uczestniczył w poniedziałek w Warszawie w Centrum Prasowym konferencji Organizacji Firm Badania Opinii i Rynku (OFBOR) pt. "Czy sondaże przedwyborcze rzeczywiście były nietrafne?".

Zdaniem prof. Glińskiego, który zastrzegł, że jego opinia odzwierciedla stanowisko PTS, zdecydowana większość sondaży wykonywanych w trakcie zakończonych kampanii "spełniała profesjonalne standardy obowiązujące w metodologii badań sondażowych". Zaznaczył jednak, że zdarzały się sytuacje, które budziły niepokój PTS.

Niektóre ośrodki badawcze wychodziły z roli obiektywnego badacza, czego konsekwencją było obniżenie rzetelności i trafności "pomiaru", a co najmniej w kilku przypadkach, być może nie intencjonalnie, uczestniczyły de facto w kampanii wyborczej niektórych kandydatów i partii - argumentował przewodniczący PTS.

Szef PTS zaprotestował przeciwko sposobowi prezentacji sondaży w mediach. Niepokoi nas "inflacja sondaży" i ujawniana często niezdolność mediów do odróżniania poważnych badań opinii publicznej od badań robionych przez osoby i firmy niekompetentne - powiedział.

Jego zdaniem, "podstawowymi błędami" w prezentacji sondaży w mediach był m.in. brak prezentowania pełnej metryczki badania, brak komentarza metodologicznego i socjologicznego do wyników oraz brak prezentowania prognoz socjologicznych obok prostych wyników sondaży.

Zdaniem prezesa OFBOR Łukasza Mazurkiewicza, nie powinno się poszukiwać teraz "winnego" nietrafnych sondaży przedwyborczych. Zmiany wymaga pewien sposób prezentowania w mediach wyników badań przedwyborczych. To nie jest kwestia, że media intencjonalnie zrobiły coś źle. Myślę, że pewien ład sondażowy, zwłaszcza ten jego element, który jest na styku ośrodków badawczych, mediów i polityków, wymaga przemyśleń - powiedział szef OFBOR.

Mazurkiewicz uważa, że do "surowych danych" opublikowanych przez ośrodki badawcze należy dodać "pewien komentarz i interpretację socjologiczną lub politologiczną". Traktowanie ich jako prognozy wyborczej jest pewnego rodzaju błędnym założeniem prowadzącym do pewnych nieporozumień - argumentował.

Szef OFBOR zwrócił też uwagę, że dużą grupę wyborców w tegorocznych głosowaniach tworzyły osoby, które deklarowały się jako niezdecydowane lub swoją decyzję podejmowały w ostatniej chwili. Nie dało się tego uchwycić w pomiarach preferencji realizowanych na kilka dni przed dniem wyborów. Skala tego zjawiska wiele mówi o procesie politycznym i wyborczym w Polsce - podkreślił.

Z kolei dyrektor zarządzający GfK Polonia Agnieszka Sora dodała, że polskie media nie pokazywały jak dużą grupę wśród głosujących stanowią właśnie osoby niezdecydowane. To nie oznacza jednak, że te osoby nie zagłosują - powiedziała.

Zastępca redaktora naczelnego "Gazety Wyborczej" Piotr Pacewicz przyznał, że w mediach, szczególnie elektronicznych, brakuje "siłą rzeczy" czasu na to, aby rzetelnie przedstawić wszystkie aspekty badania.

Bardzo często sondaże były prezentowane bez uwzględnienia dwóch zasadniczych rzeczy: daty przeprowadzonego badania i informacji o tym, czy było to badanie telefoniczne na małej grupie respondentów, czy badanie w terenie - obejmujące co najmniej ponad tysiąc osób. Wiarygodność tych badań jest zupełnie różna - podkreślił.

Według Pacewicza, koniecznie trzeba też uwzględnić to, że "wystąpiła jedna główna, systematyczna deformacja: ludzie nie przyznawali się do Samoobrony".

Pacewicz dodał, że nie ocenia zbyt krytycznie tych różnic w badaniach przedwyborczych. Trudno obwiniać sondaże, że Polakom bardzo opinie się zmieniały i były ogromne wahania nastrojów - dodał.

Rzecznik TVP Jarosław Szczepański ocenił, że opinia przedstawicieli ośrodków badawczych to "szukanie winnego" i próba "zwalenia swojej winy".

Na pewno w programach newsowych telewizji nie będziemy tłumaczyć metryczki badań - powiedział. Jego zdaniem, takie dodatkowe elementy są uzasadnione np. w kwartalnikach naukowych. W programie newsowym czy publicystycznym pokazuje się wyimki - zaznaczył.

Organizację Firm Badania Opinii i Rynku powołali przedstawiciele czołowych firm badawczych. Dba ona o przestrzeganie zasad działalności warsztatowej i etyki w badaniach marketingowych i społecznych.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)