Z Wiejskiej: list Jarosława Gowina to bardzo ostre zagranie
- Jarosław Gowin zagrał bardzo ostro, poleciał po bandzie i obrzucił błotem własną formację polityczną, za co normalnie mógłby być wyrzucony, choć myślę, że Platforma na to się nie zdecyduje - tak list Gowina do członków PO ocenia Katarzyna Piekarska (SLD). Będzie kara? - Ten list nie jest w najlepszym stylu, ale u nas nie karze się za słowa - odpowiada Andrzej Halicki (PO).
27.05.2013 | aktual.: 27.05.2013 18:23
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Krzysztof Kosiński (PSL) przypomina historię Zbigniewa Ziobry, który za podobną krytykę pod adresem PiS został z partii wyrzucony. Jednak sytuacja Gowina jest nieco inna, bo sama ewentualność bycia kontrkandydatem Donalda Tuska w wyścigu o przywództwo, roztacza nad nim parasol ochronny i premier nie naraziłby się na zarzut o eliminowanie konkurencji. Tym nie mniej list Gowina wywołał niesmak. - To niewątpliwie element gry o tron w PO, ale przykre jest to, że wewnętrzna dyskusja zamieniana jest na dyskusję medialną i w tym spektaklu wewnętrzne brudy wychodzą na zewnątrz, to źle świadczy o Jarosławie Gowinie – zauważa Kosiński.
Andrzejowi Halickiemu (PO) również list nie przypadł do gustu. - Dyskusja jest nam potrzebna, ale ten list nie jest w najlepszym stylu– ocenia poseł. Zwraca uwagę również na nieelegancką komunikację. - Skoro ja jestem adresatem tego listu, to jestem zdziwiony, że zanim go dostałem osobiście, pojawił się na portalu i o to mam żal do Jarosława Gowina – mówi. Co do treści listu wskazuje, że surowa ocena Gowina nie zawsze jest rzetelna i prawdziwa, i ma charakter demagogiczny.
Zupełnie inaczej list odbiera Mariusz Błaszczak (PiS). - Diagnoza postawiona przez Jarosława Gowina jest rzeczywistą diagnozą, taki jest właśnie stan państwa po blisko sześciu latach rządów PO – mówi. Podobnie uważa Katarzyna Piekarska, która sama podpisałaby się pod większą częścią tego listu, choć wystosowanie go przez członka PO odbiera za akt nielojalności. - Jarosław Gowin zagrał bardzo ostro, można wręcz powiedzieć, że poleciał po bandzie. Takie obrzucenie błotem własnej formacji grozi normalnie wyrzuceniem, choć myślę, że PO na to się nie zdecyduje – uważa Piekarska. Według niej Gowin bardzo świadomie zdecydował się na tak śmiały krok, bo on myśli „kilka kroków naprzód”. - Te wybory to okazja do policzenia się, one wykażą, ile osób w PO myśli tak samo jak Jarosław Gowin, a nie wykluczałabym, że po tych wyborach powstanie taka konserwatywna formacja, dla której jest jeszcze miejsce na polskiej scenie politycznej – dodaje.
Andrzej Romanek (SP) zachęca jednak, żeby Gowin nie tworzył nowych formacji, bo Solidarna Polska już na niego czeka. - Widać, że w PO Gowinowi jest bardzo ciasno i dlatego prowokuje – mówi poseł. Prowokuje, ale czy nie przesadzi? - W tej chwili Donald Tusk jest w niezwykle niezręcznej sytuacji, w zasadzie nie ma ruchu, bo Gowin nie może być wyrzucony, przynajmniej do wyborów. A Jarosław Gowin będzie szedł po bandzie, bo stać go na więcej i nieustannie będzie testował siłę i wytrzymałość nerwów Donalda Tuska – mówi Wincenty Elsner (RP).
Andrzej Halicki ma nadzieję, że Gowin nie będzie jednak przekraczał granicy. - Chciałbym, żeby ta dyskusja była prowadzona fair. Ale my nie jesteśmy PiS-em, w Platformie nie ma kary za słowa i za słowa nikt w Platformie nie wyleciał. A mam nadzieję, że Jarosław Gowin podda się osądowi członkom PO, czy jego pomysły są akceptowane – mówi.
* Reporter, Dominika Leonowicz, WP.PL*