Z urny wyborczej wyjęto 98 kart więcej, niż ich wydano
Z urny w polskiej ambasadzie w Brukseli wyjęto 98 kart do głosowania więcej, niż ich wydano wyborcom - ustalił portal Fronda.pl.
Zgodnie z oficjalnym protokołem opublikowanym na stronie Państwowej Komisji Wyborczej, w komisji wydano 3970 kart do głosowania, a z urny wyjęto ich 4068. Różnica wynosi więc 98 kart. Skąd się wzięły?
Wiesław Cieleń, który był członkiem tej komisji wyborczej, powiedział portalowi Fronda.pl, że nie ma pojęcia, jak mogło dojść do wrzucenia prawie setki dodatkowych kart głosowania. - Może się zdarzyć tak, że przez jakieś niedopatrzenie różnica między liczbą kart wydanych i tych znajdujących się w urnie będzie wynosić 1 czy 2. Ale 98...? To już bardzo dużo - stwierdził. Cieleń dodał, że karty były oryginalne i opieczętowane, niczym nie różniły się od pozostałych.
Członkowie komisji wysłali do PKW protokół razem z pytaniem, co z tym zrobić. Ta odpisała pytaniem, skąd one mogły się tam wziąć. - Odpowiedzieliśmy, że nie wiemy - powiedział Cieleń.
Portal Fronda.pl ustalił w PKW, że przewodniczący komisji w brukselskiej ambasadzie, Piotr Ładomirski, wystąpił do prokuratury okręgowej w Warszawie o zbadanie sprawy, gdyż zachodzi prawdopodobieństwo popełnienia przestępstwa.
W brukselskiej komisji zwyciężył Bronisław Komorowski, drugi był Jarosław Kaczyński przed Grzegorzem Napieralskim.