Manowska unikała odpowiedzi. "Ne wolno mi wypowiadać się"
- Decyzja nie kojarzy się z kulturą. To oczywiście decyzja polityczna. Zastanawiam się, czy po tej reformie zostanie chociażby - cytujac klasyka - kamieni kupa - stwierdziła I prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Manowska, pytana o decyzję szefa MKiDN o postawieniu w stan likwidacji TVP, Polskiego Radia i PAP.
W środę szef MKiDN Bartłomiej Sienkiewicz poinformował, że w związku z decyzją prezydenta Andrzeja Dudy o wstrzymaniu finansowania mediów publicznych podjął decyzję o postawieniu w stan likwidacji spółek Telewizja Polska S.A., Polskie Radio S.A. oraz Polskiej Agencji Prasowej S.A. Stan likwidacji może być cofnięty w dowolnym momencie przez właściciela - dodano w komunikacie MKiDN.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pierwsza prezes Sądu Najwyższego została w czwartek zapytana m.in. o to, "czy, stawiając spółki mediów publicznych w stan likwidacji, minister kultury i dziedzictwa narodowego Bartłomiej Sienkiewicz przecina spór o media w sensie prawnym".
- Ta decyzja nie bardzo mi się kojarzy z kulturą. To jest oczywiście decyzja polityczna. Nie znam motywów pana ministra, natomiast zastanawiam się, jak mówi klasyk, czy po tej reformie zostanie chociaż "kamieni kupa" - powiedziała Małgorzata Manowska na antenie Polsat News.
Pytana, czy - jej zdaniem - "postawienie spółek w stan likwidacji jest w sensie prawnym czystsze niż poprzednie ruchy ministra kultury", Manowska zastrzegła, że "jako Pierwszemu Prezesowi Sądu Najwyższego nie wolno wypowiadać się w kwestiach prawnych w tych sprawach, w których będą orzekały jeszcze sądy".
"Ja się nie pakuję"
Sędzia Małgorzata Manowska pytana była także o pogłoski na temat jej szybszego niż zakładane, przymusowego ukończenia kadencji na stanowisku I prezes Sądu Najwyższego ze względu na przyszłą reformę sądownictwa i zmiany w Krajowej Radzie Sądownictwa. - Ja się nie pakuję, zdecydowanie - odpowiedziała.
Dodała, że sama rzeczywiście żartowała we wcześniejszych wywiadach, że musieliby przyjść bardzo duzi panowie, ze względu na jej posturę. - Teraz bardziej bym się obawiała tego typu gróźb, po tym, co się wydarzyło w siedzibie TVP - skomentowała.
Określiła sposób przeprowadzania zmian w mediach publicznych jako "złotouste piractwo, żeby nie powiedzieć złotousta bandyterka". - Najpierw określa się pewien cel, potem dorabia się do niego ideologię, wychodzą różne autorytety, mówią o obronie Konstytucji, a efekt może być opłakany - oceniła Manowska.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Szef adwokatury: Nie wolno przywracać praworządności siekierą
Źródło: Polsat News