Z rozległym zawałem przez 10 godzin czekał na karetkę
Ile może czekać na karetkę pogotowia pacjent z rozległym zawałem? Choć trudno w to uwierzyć, 63-letni Jerzy Kulczyński spod Łasku czekał na ambulans... 10 godzin. Przeżył, ale jego rodzina domaga się wyjaśnień. Napisała skargę do Narodowego Funduszu Zdrowia i wojewódzkiego konsultanta medycyny ratunkowej.
Pan Jerzy czekał na ambulans, który miał przewieźć go ze szpitala w Łasku do specjalistycznej kliniki kardiologicznej w Bełchatowie. Jak opowiada rodzina łaskowianina, na przewóz do innego szpitala czekali też inni pacjenci. Nie mogła tego zrobić zwyczajna szpitalna karetka, bo do takich przewozów musi być specjalistyczny ambulans. A takie, jak wytłumaczono pacjentowi i jego rodzinie, są w całym województwie tylko dwie. Łaskowianka jest oburzona. Napisała skargę do NFZ i wojewódzkiego konsultanta medycznego. W jej ślady poszedł też szpital i starostwo, którzy w sprawie interweniowali u wojewody i w NFZ.
- Gdyby mój mąż umarł, oczekując na karetkę, to kto byłby winny? To było narażenie życia mojego męża. Moim zdaniem, mieliśmy szczęście, że mąż przeżył - denerwuje się Zofia Kulczyńska. - A kiedy karetka wreszcie przyjechała, to kierowca zamiast jechać prosto, wybrał trasę przez Pabianice, czyni naokoło - dodaje kobieta.
Jerzy Szmit, dyrektor łaskiego szpitala, potwierdza słowa pani Kulczyńskiej. - Naszych karetek nie było, poprosiliśmy więc o wsparcie firmę, która prowadzi u nas pogotowie, ale oni też karetki nie mieli wolnej. Tak samo było w Łodzi w Wojewódzkiej Stacji Ratownictwa Medycznego. Naprawdę baliśmy się, że nie znajdziemy na czas karetki - relacjonuje sytuację.
Jak przekonuje, wyjścia są dwa. Albo kupić nowe karetki do szpitala, albo wynajmować firmy zewnętrzne do przewozu pacjentów. Problem w tym, że na żadne z tych rozwiązań nie ma pieniędzy.
- Pacjent ma rację i powinien mieć zabezpieczony transport medyczny, ale sytuację mamy jaką mamy i karetek jest za mało - dodaje dyrektor Szmit.
W łódzkim oddziale NFZ, gdzie trafiły skargi Zofii Kulczyńskiej i dyrekcji łaskiego szpitala, sprawa jest analizowana. - Na wszelkie pytania odpowiem wkrótce - zapowiada Anna Leder z biura prasowego łódzkiego oddziału NFZ.
Pieniędzy na świadczenia medyczne w przyszłym roku będzie mniej niż w tym. To oznacza, że na nowe karetki nie ma szans.
Sprawę wyjaśniają też pracownicy Wojewódzkiej Stacji Ratownictwa Medycznego w Łodzi. Też proszą o cierpliwość, ale nie pozostawiają złudzeń, że karetki będą przyjeżdżać natychmiast do pacjentów w domu. - Priorytet mają wypadki drogowe - usłyszeliśmy w WSRN.
Polecamy wydanie internetowe: www.polskatimes.pl/dzienniklodzki