Z myszki car

Dimitrij Miedwiediew długo trzymał się w cieniu Władimira Putina. Teraz u steru władzy będzie godzić wszystkie klany i grupy interesu w Rosji.

03.03.2008 11:36

Jest rok 1992. W wysokiej sali magistratu w Sankt Petersburgu z oknami wychodzącymi na plac św. Izaaka i pomnik cara Mikołaja I przy wielkim biurku siedzi dwóch drobnych mężczyzn. Starszy to twardy były pułkownik KGB, niejaki Władimir Putin. Prowadził transakcje handlowe magistratu i zawsze był "bardzo poważny i miał biznesowe podejście" - wspomina Dimitrij Lenkow, członek rady miejskiej, który często bywał w tej sali. Drugi mężczyzna, bystry młody prawnik, lubiący marynarki od Versace i pióra Parkera, to lojalny adiutant Putina Dimitrij Miedwiediew. Był szarą myszką. - Właściwie nikt na niego nie zwracał uwagi - mówi Lenkow. - Putin podejmował wszelkie decyzje, Miedwiediew wdrażał je w życie.

Minęło szesnaście lat i dziś ta szara myszka ma przejąć od Putina prezydenturę Rosji. W wyborach 2 marca Miedwiediew nie miał poważnego kontrkandydata - to uderzający dowód skuteczności ręcznie sterowanej demokracji, stworzonej przez Putina dzięki zamknięciu niezależnych mediów i zduszeniu partii opozycyjnych. Na pozór wydaje się, że dynamika tego politycznego duetu nie zmieniła się wiele od czasów Sankt Petersburga. Dwa dni po tym, jak Putin poparł kandydaturę Miedwiediewa na prezydenta, ten odwdzięczył mu się, obiecując mianować Putina premierem - i zachować "skuteczną kremlowską ekipę, którą zebrał obecny prezydent". W tłumaczeniu na ludzki język była to gwarancja, że Miedwiediew będzie lojalnym Putinem 2.0, prowadzącym wszystkie sprawy tak, jak dotychczas.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)