PolskaZ czego zasłynął krakowski oddział IPN pod rządami Kurtyki

Z czego zasłynął krakowski oddział IPN pod rządami Kurtyki

Kierowany przez Janusza Kurtykę krakowski
oddział IPN znany był dotąd z afer wokół teczek, przecieków i
pochwał dla Bronisława Wildsteina. Zyskał opinię niezwykle
prolustracyjnego i upolitycznionego, pisze "Gazeta Wyborcza".

09.12.2005 | aktual.: 13.12.2005 12:01

Gdy w 2000 r. Kurtyka odbierał nominację na dyrektora oddziału, zapewniał, że "nie wywodzi się ze świata polityki", przypomina gazeta. - Jestem człowiekiem "Solidarności" i nauki - podkreślał. Szybko jednak otoczył się historykami z młodego i średniego pokolenia o zdecydowanie prawicowym nastawieniu. -_ Wśród współpracowników dobranych przez Kurtykę opcja prawicowa jest "nadreprezentowana"_- zauważa Krzysztof Kozłowski z "Tygodnika Powszechnego".

W krakowskim oddziale dominują nastroje prolustracyjne. Anegdotycznym tego przykładem jest prof. Ryszard Terlecki, szef biura edukacji publicznej, który na łamach "Rzeczpospolitej" upublicznił akta własnego ojca pisarza, gdy okazało się, że był dobrze wynagradzanym agentem SB. W środowisku czyn Terleckiego uznano wtedy za wzorcowy. W tym roku Terlecki był inicjatorem uhonorowania Bronisława Wildsteina tytułem Kustosza Pamięci Narodowej za "przyspieszenie w ujawnianiu prawdy". W tym samym czasie prof. Leon Kieres, szef IPN, nazwał wyniesienie przez Wildsteina słynnej listy funkcjonariuszy, agentów i kandydatów na agentów "nadużyciem zaufania Instytutu".

O krakowskim IPN głośno było głównie z powodu przecieków z ubeckich dokumentów. Kontrowersje budziła działalność Zbigniewa Fijaka, szefa krakowskiej PO. Fijak badający inwigilację małopolskiej opozycji zapowiadał ujawnienie listy agentów SB - w krakowskich mediach zaczęły się zresztą pojawiać ich kryptonimy.

Zdaniem "Wyborczej" Kurtykę najbardziej obciąża jednak wyciek z krakowskich archiwów notatki byłego kaprala SB. Jej upublicznienie wyeliminowało Andrzeja Przewoźnika z walki o prezesurę IPN. Kurtyka bronił się, że notatkę przekazał mediom Fijak, ale wkrótce potem do tygodnika "Wprost" trafił też numer rejestru b. SB, pod którym zarejestrowany był Przewoźnik. A do tego materiału dostęp mieli wyłącznie pracownicy IPN.

Wkrótce na jaw wyszły również powiązania rodzinne, które mogły zadecydować o wyniku głosowania w Kolegium IPN nad kandydaturą Kurtyki. Okazało się, że bratowa szefa kolegium Sławomira Radonia i córka członka kolegium Jana Drausa pracują w krakowskim IPN. Kurtyka z kolei pracuje w uczelni, której rektorem jest Draus. (PAP)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)