Z-ca prokuratora generalnego: nie było nacisków ws. Janickiej
Zastępca prokuratora generalnego Andrzej Pogorzelski zeznał przed komisją śledczą ds. nacisków, że nie wywierał nielegalnego wpływu na postępowanie dyscyplinarne wobec byłej szefowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie Elżbiety Janickiej. Zaprzeczył także, by sam był obiektem takich nacisków.
Andrzej Pogorzelski powiedział przed komisją, że prowadzący postępowanie rzecznik dyscyplinarny prokuratora generalnego Mieczysław Tabor skierował w poniedziałek sprawę Elżbiety Janickiej do sądu dyscyplinarnego kierując się wyłącznie materiałem dowodowym. Ocenił, że podjęta na dzień przed posiedzeniem komisji decyzja nie jest dla niego "dziwnym zbiegiem okoliczności" (jak twierdzą posłowie PiS).
Poseł PiS Arkadiusz Mularczyk chciał się dowiedzieć od Andrzeja Pogorzelskiego czy zastępcy prokuratora generalnego, obecni na styczniowej konferencji prasowej podczas której zostały przedstawione sprawy prowadzone przez prokuraturę za rządów PiS, mieli pisemną zgodę od prowadzących śledztwa na ujawnienie ich szczegółów.
Po trwających około 30 minut utarczkach słownych przewodniczący komisji Andrzej Czuma (PO) uchylił to pytanie jako niezgodne z aktualnym przedmiotem jej prac.
Jacek Kurski (PiS) pytał czy zastępcy prokuratora generalnego dysponowali pisemną zgodą na ujawnienie informacji w sprawie Centralnego Ośrodka Sportu, którą także omówili podczas konferencji. Pogorzelski odpowiedział, że nie dysponował wówczas aktami sprawy, ale notatkami sporządzonymi przez prokuratorów w sprawach, które prowadzili.
Kurski podkreślił, że to stwierdzenie Pogorzelskiego "unieważnia akt oskarżenia" wobec byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, który miał nielegalnie pokazać materiały prokuratury szefowi PiS Jarosławowi Kaczyńskiemu.