Yanis Varoufakis: Iluzoryczna niezależność Europejskiego Banku Centralnego
Przez pięć miesięcy, gdy pętla nakładana przez EBC zaciskała się na naszych szyjach, odpieraliśmy żądania Niemiec i Międzynarodowego Funduszu Walutowego o kolejne cięcia budżetowe. W końcu kompletne zaprzestanie udzielania płynności greckim bankom w czerwcu 2015 roku wymusiło ich zamknięcie. Co gorsze, pozór niezależności EBC służy jako listek figowy dla intencji, które są nie tylko motywowane politycznie, ale są całkowicie sprzeczne z zasadami liberalnej demokracji - pisze Yanis Varoufakis, były minister finansów Grecji. Artykuł w języku polskim ukazuje się wyłącznie w WP Opiniach w ramach współpracy z Project Syndicate.
Przywiązanie do niezależności banków centralnych to ważna część credo, którego "poważni" decydenci powinni przestrzegać (inne części to prywatyzacja, elastyczność rynku pracy itd.). Ale od czego banki centralne powinny być niezależne? Odpowiedź wydaje się oczywista: od rządów.
W tym sensie, Europejski Bank Centralny jest idealnym bankiem centralnym: nie stoi za nim żadne pojedyncze państwo i sam nie może wstawić się za żadnym państwem, którego jest bankiem. A mimo to EBC jest najmniej niezależnym bankiem w rozwiniętym świecie.
Kluczowym problemem jest klauzula "no bailout", czyli zakaz udzielania pomocy niewypłacalnemu państwu członkowskiemu. Ponieważ banki komercyjne są podstawowym źródłem finansowania dla rządów państw członkowskich, EBC jest zmuszony do odmowy udzielenia płynności dla banków zarejestrowanych w niewypłacalnych państwach. Oznacza to, że EBC jest oparty na zasadach, które uniemożliwiają mu służenie jako pożyczkodawca ostatniej instancji.
Piętą achillesową tego układu jest brak procedur w razie niewypłacalności dla członków strefy euro. Kiedy na przykład Grecja stała się niewypłacalna w 2010 roku, rządy Niemiec i Francji odmówiły jej rządowi prawa do niespłacenia długu posiadanego przez niemieckie i francuskie banki. Pierwszy grecki "bailout" został użyty do tego, by poprawić sytuację francuskich i niemieckich banków. Ale to tylko pogłębiło niewypłacalność Grecji.
W tym właśnie momencie brak niezależności EBC ujawnił się w pełnym świetle. Od 2010 grecki rząd był uzależniony od serii pożyczek, których nigdy nie będzie mógł spłacić - tylko po to, by utrzymać fasadę wypłacalności. Prawdziwie niezależny EBC, trzymając się własnych zasad, powinien był odmówić przyjęcia jako zabezpieczenie wszystkich długów gwarantowanych przez greckie państwo - obligacji skarbu państwa, bonów skarbowych i ponad 50 miliardów euro rewersów, które wyemitowały greckie banki, by utrzymać się na powierzchni.
Oczywiście, taka odmowa doprowadziłaby do zamknięcia greckich banków i do natychmiastowego wyjścia Grecji ze strefy euro, bo rząd byłby zmuszony do wyemitowania własnej płynności. Jedyną alternatywą byłaby znacząca restrukturyzacja długu aby zakończyć niewypłacalność Grecji. Niestety, polityczny establishment Europy, nie chcąc wybrać żadnej z tych opcji, postanowił pogłębić niewypłacalność Grecji - udając, że problem ten został rozwiązany poprzez nowe transze pożyczek.
Ciągłe przyzwolenie EBC na te szarady dyktowane żądaniami wierzycieli Grecji, kompletnie unieważniły jego pretensje do niezależności. Aby powstrzymać greckie banki przed ich zamknięciem i uznać ich zagwarantowane przez państwo zabezpieczenia pożyczek, EBC jest zmuszona przyznać greckiemu długowi wyjątek od swoich zasad o nieuznawaniu niewypłacalności. A Niemcy upierają się, do tego dodatkowo zaciskając pętle na greckiej szyi, że warunkiem utrzymywania tego wyjątku jest ich zgoda - lub, używając europejskiej nowomowy, potwierdzenie ze strony ministrów finansów Eurogrupy, że "grecki program fiskalnej konsolidacji i reform jest wprowadzany zgodnie z planem".
W efekcie zatem, to politycy dyktują EBC, kiedy odciąć płynność całemu systemowi bankowemu. Owszem, EBC może utrzymywać, że jest niezależny wobec niewypłacalnych, peryferyjnych państw, ale jest też całkowicie zdany na łaskę rządów państw będących największymi wierzycielami w Europie.
Aby zilustrować ten dylemat, warto przypomnieć sobie sposób, w jaki wierzyciele traktowali nowy grecki rząd wybrany w styczniu 2015 r. Już w grudniu 2014 było dość jasne, że poprzedni rząd ledwie się trzyma i że rządy przejmie lewicowa partia Syriza. Szef greckiego banku centralnego, a więc członka EBC, "przewidywał", że rynki staną przed perspektywą ograniczonej płynności, sugerując, że zwycięstwo Syrizy sprawi, iż system bankowy będzie zagrożony. Takie oświadczenie byłoby niedorzeczne, gdyby zostało skalkulowane na wywołanie paniki bankowej.
Do czasu kiedy po zwycięstwie Syrizy w lutym zostałem ministrem finansów, panika bankowa trwała w najlepsze, a ceny akcji spadały na łeb na szyję. Przyczyną tego była powszechna wiedza, że Niemcy, zażarcie wrogie naszym rządom, miały wyłączyć zielone światło wymagane przez EBC do utrzymania wyjątków pozwalających na zaakceptowanie zabezpieczeń greckiego długu.
Aby ustabilizować sytuację, poleciałem do Londynu, żeby wystąpić przed finansistami z umiarkowanym przesłaniem i zdroworozsądkowymi rozwiązaniami dotyczącymi reform i restrukturyzacji długu. Następnego poranka, giełda poszła w górę o 13 procent, akcje banków skoczyły o ponad 20 proc., a panika bankowa ustała.
Tego dnia EBC, pod naciskiem Niemiec, wycofało ważną część greckiego wyjątku, tym samym odcinając greckie banki od dostępu do EBC i przekierowując je do bardziej kosztownego finansowania ze strony banku centralnego Grecji (tzw. awaryjnego wsparcia płynności). Jak można było się spodziewać, ceny akcji gwałtownie spadły, a panika powróciła ze zdwojoną siłą, czego efektem było wycofanie z systemu finansowego 45 miliardów euro depozytów w ciągu kilku miesięcy. Jednocześnie Niemcy i inni wierzyciele zaczęli naciskać na Grecję, aby zaakceptowała nowe punkty programu zaciskania pasa w zamian za odwrócenie decyzji "EBC".
To nie była jedyna politycznie motywowana interwencja EBC. Równie agresywna była jego decyzja o ograniczeniu wydatków greckich banków na rządowe obligacje, nakazując im nie dawanie zgody na rolowanie długu. To zmniejszyło zdolności mojego ministerstwa do spłacenia długu zaciągniętego od Międzynarodowego Funduszu Finansowego, który domagał się drastycznych cięć w emeryturach i usunięcia ostatnich zabezpieczeń dla greckich pracowników.
Przez pięć miesięcy, gdy pętla nakładana przez EBC zaciskała się na naszych szyjach, odpieraliśmy żądania Niemiec i MFW o kolejne cięcia budżetowe. W końcu kompletne zaprzestanie udzielania płynności greckim bankom w czerwcu 2015 roku wymusiło ich zamknięcie. Po tym nastąpiła ostateczna fala nacisków, aby podzielić nasz rząd i zmusić premiera do kapitulacji - co potem uczynił, zgadzając się na ostatnią pożyczkę z serii "przedłuż i udawaj" w wysokości 85 miliardów euro.
Prawie rok później wierzyciele Grecji naciskali na jeszcze większe zaciśnięcie pasa w zamian za kolejne transze pożyczek. W tym momencie, szef banku centralnego Grecji (ten sam, który spowodował panikę bankową w grudniu 2014) publicznie stwierdził, że postawa naszego rządu do czerwca 2015 spowodowała utratę 45 miliardów euro depozytów, zamknięcie banków i kolejne"udawane" pożyczki. Sprawca przedstawił się jako ofiara, a EBC otwarcie przyjął swoją rolę jako egzekutora woli swoich mocodawców: wierzycieli.
Obecny układ strefy euro sprawia, że niezależność EBC jest niemożliwa. Co gorsze, pozór niezależności służy jako listek figowy dla intencji, które są nie tylko motywowane politycznie, ale są całkowicie sprzeczne z zasadami liberalnej demokracji.
Yanis Varoufakis - były minister finansów Grecji, profesor ekonomii na Uniwersytecie w Atenach.
Copyright: Project Syndicate, 2016