Wzrost znaczenia Polski w polityce chińskiej
2005 rok potwierdził, że dzięki członkostwu w
Unii Europejskiej istotnie wzrosło znaczenie Polski w polityce
chińskiej. Ożywił się dialog międzyparlamentarny, częściej
rozmawiali ze sobą przedstawiciele MSZ w Pekinie i Warszawie.
31.12.2005 | aktual.: 31.12.2005 19:03
Podstawy do przypuszczeń, że podobnie będzie w 2006 roku, daje odpowiedź Lecha Kaczyńskiego na życzenia, skierowane do nowego prezydenta Polski przez przywódcę Chin, Hu Jintao. Kaczyński "wyraził przekonanie", że stosunki dwustronne będą się rozwijać z "korzyścią dla obydwu stron". Szef państwa podkreślił, że jest tym "szczerze zainteresowany". W 2005 roku Polska miała w Pekinie dobrą prasę. Chińskie środki przekazu prezentowały neutralne, często przyjazne podejście do naszej problematyki, z życzliwością informowały o wyborach parlamentarnych i wysiłkach na rzecz formowania rządu.
Chiny nie kryją, że uważnie przyglądają się relacjom polsko- rosyjskim, ale nie zajmują w tej sprawie stanowiska. Doceniają zarazem rangę Warszawy w polityce administracji George'a W.Busha, związaną z polsko-amerykańskim aliansem strategicznym i naszą rolą w stabilizowaniu sytuacji w Iraku.
Ze zrozumieniem przyjęto zatem decyzję Lecha Kaczyńskiego o przedłużeniu naszej misji wojskowej w Iraku. W mediach podkreślana jest kwestia dowodzenia wielonarodowym kontyngentem właśnie przez Polaków.
Podczas spotkań z polskimi politykami Chińczycy pytają także o doświadczenia naszej transformacji gospodarczej, chcąc się dowiedzieć, czy jesteśmy z niej zadowoleni i jak oceniamy przeobrażenia dokonywane w pozostałych postkomunistycznych krajach Europy Środkowej i Wschodniej.
Po naszym wejściu do UE gwałtownie rozwijające się Chiny dostrzegły w Polsce miejsce na kolejną bazę wytwórczą. Polska przestała być przez nie traktowana wyłącznie w kategoriach hurtowni i rynku zbytu na własne towary.
Z większym impetem ruszyły chińskie inwestycje, których łączna wartość zbliżyła się w 2005 roku do sumy 100 mln dolarów; rok temu kwota ta wynosiła 65 mln USD. Właścicielami kluczowego portu w Gdyni są, ni mniej ni więcej, tylko przedsiębiorcy z Hongkongu.
Polacy nie chcą pozostać w tyle. Zaczynają Chinom sprzedawać sprzęt górniczy dobrej marki. Może on zwiększyć bezpieczeństwo w tamtejszych kopalniach. Ich warunki pracy zbliżone są do warunków panujących w Polsce, gdzie - podobnie jak w Chinach - zakłady wydobywcze znajdują się na znacznej głębokości i są narażone na wybuchy metanu.
Polskie firmy chcą również zarobić na ochronie środowiska, do której w Chinach do niedawna nie przywiązywano szczególnej wagi. Jeszcze w styczniu w stolicy prowincji Hubei, Wuhanie, uruchomiona zostanie miejska oczyszczalnia ścieków, postawiona przez Polaków.
Perspektywy dla interesów widzą w Chinach inwestorzy z sektora rolno-spożywczego, z branży mleczarskiej, cukierniczej, piekarniczej oraz piwnej. Nie jest wykluczone, że Chińczycy zakupią m.in. większą partię samolotów rolniczych, które przydatne będą w pracach na rozległych przestrzeniach Mandżurii, Sinciangu oraz Mongolii Wewnętrznej.
Fakty te świadczą o próbach powrotu Polaków na szybko rosnący i bogacący się rynek chiński. Wypadł on z naszego pola widzenia na początku lat 90., gdy oba państwa przeszły na rozliczenia wolnodewizowe. Wszelka współpraca, mająca przecież dobre tradycje, praktycznie zupełnie wtedy ustała.
Nie jest wykluczone, że teraz nabierze ona rozpędu również na polu oświaty i turystyki. Wyższe uczelnie, które w Polsce po 1989 roku wyrosły jak grzyby na deszczu, natrafiają ostatnio na barierę demograficzną i szanse utrzymania się na powierzchni widzą w rekrutacji studentów z Chin. Chińczycy chętnie studiują za granicą, są w tym nawet wspomagani przez państwo.
Chętnie także wyjeżdżają z kraju w celach turystycznych. Polskie firmy zaczynają wyciągać po nich ręce, prowadząc coraz szersze kampanie promocyjne. Jest o kogo zabiegać, gdyż turyści z Państwa Środka są ciekawi świata, zdyscyplinowani i rozrzutni.
Ciekawi ich również polska kultura. W 2005 roku w Szanghaju wydano, po raz pierwszy po chińsku, "Lalkę" Bolesława Prusa. Chińczycy mają nadzieję m.in. na dalszą współpracę w kinematografii i na bliższe przyjrzenie się dorobkowi naszego Muzeum Narodowego i Biblioteki Narodowej.
Jednocześnie odnotowali, że i w Polsce wyraźnie zwiększa się ostatnio zainteresowanie Chinami, wolne od politycznej stronniczości i uprzedzeń.
Henryk Suchar