Wzięli kredyty, bo ksiądz prosił
Proces 23 indywidualnych kredytobiorców, w
tym jednego duchownego, oskarżonych o wyłudzenia kredytów
bankowych w jednym z wątków tzw. afery salezjańskiej, rozpoczął
się przed Sądem Rejonowym w Lubinie na Dolnym Śląsku.
Mimo nieobecności jednego z oskarżonych, za zgodą jego obrońcy,
odczytano akt oskarżenia.
24.07.2006 | aktual.: 24.07.2006 13:08
Osoby odpowiadające w tym procesie oskarżono o wyłudzenie z Kredyt Banku kredytów w łącznej kwocie 3,7 mln zł. Pojedyncze osoby miały wyłudzić od jednego do czterech kredytów walutowych, w różnych kwotach - od 70 tys. zł do 300 tys. zł. Większość pożyczkobiorców, zgodnie z zarzutami, miało przy tym wprowadzać w błąd pracowników banku oraz posługiwać się sfałszowanymi dokumentami dot. wysokości zarobków swoich i poręczycieli.
Sprawdzanie danych osobowych oskarżonych oraz odczytywanie zarzutów dotyczących każdego z nich trwało ponad godzinę.
Oskarżeni składający wyjaśnienia nie przyznali się do winy. Twierdzili, że kredyty brali na prośbę księdza M., ówczesnego szefa lubińskiej fundacji im. św. Jana Bosko, który obecnie sam jest oskarżony, wraz z innymi osobami, w najważniejszym wątku w "afery salezjańskiej" dotyczącym wyłudzenia ponad 418 mln zł i prania brudnych pieniędzy.
Ksiądz mówił, że mam się nie przejmować, bo to on będzie spłacać kredyt i tak było - powiedziała przed sądem jedna z oskarżonych, która przyszła na proces wraz ze współoskarżonym w tej sprawie mężem.
Małżeństwo nie było wyjątkiem, bowiem w tej sprawie na ławie oskarżonych zasiada wiele innych osób, które są ze sobą spokrewnione. Niemal wszyscy to rodziny z parafii salezjańskiej. Jak opowiadali w poniedziałek, wszyscy byli świadkami, jak Salezjanie, a głównie ksiądz M., budowali okazały kościół i prowadzili szeroko zakrojoną działalność charytatywną.
Ksiądz M. pomagał młodzieży i wielu instytucjom, a na uroczystościach w naszej parafii pojawiali się często dostojnicy kościelni, w tym obecny papież - powiedziała oskarżona.
Cała otoczka działalności fundacji powodowała, że nie mieliśmy wątpliwości, że te kredyty zostaną spłacone i że idą na ten cel, o którym mówił ksiądz M., czyli na dokończenie budowy kościoła - powiedział inny kredytobiorca, który powiedział, że był jedynie "figurantem".
Pożyczki, które stały się powodem postawienia przed sądem 23 osób, zdaniem prokuratury, zostały wyłudzone przez prywatne osoby w latach 2000-2001. W sumie wszystkich indywidualnych kredytobiorców było ponad stu, a łączna kwota wszystkich pożyczek jakie otrzymali, sięgnęła 16 mln zł. We wcześniej rozpoczętym procesie dotyczącym analogicznej sprawy, przed sądem w Legnicy odpowiada już 11 osób.
Kiedy zaległości prywatnych pożyczkobiorców wobec Kredyt Banku zaczął odzyskiwać komornik, zaczęli oni walczyć o to, by to Salezjanie przejęli długi. Stało się tak w końcu 2004 roku. Salezjanie podpisali wtedy umowę z bankiem i spłacili długi ostatecznie regulując zobowiązania prywatnych pożyczkobiorców.