"Wywiad nie spodobał się prezydentowi". Zmiany w Kancelarii Andrzeja Dudy
Rzecznik prezydenta Błażej Spychalski został oddelegowany do pełnienia funkcji dyrektora Biura Prasowego Kancelarii Prezydenta, zastępując Marcina Kędrynę - ustaliła WP. Jedną z przyczyn odsunięcia Kędryny od dotychczasowych obowiązków miał być wywiad udzielony kilka tygodni temu dziennikarzowi Piotrowi Witwickiemu.
"Cytując klasyka: The report of my death was an exaggeration. Jeżeli sytuacja ulegnie zmianie - z pewnością Państwa poinformuję".
Taki wpis Marcin Kędryna - były już dyrektor Biura Prasowego Kancelarii Prezydenta - zamieścił na Twitterze po tym, jak portal Gazeta.pl poinformował jako pierwszy o jego spodziewanym odejściu z Pałacu (informacja ta oficjalnie potwierdzona nie została).
Kędryna - od wielu lat pracujący dla Andrzeja Dudy, najpierw w Parlamencie Europejskim, potem w Pałacu - przebywa obecnie na urlopie. Jak słyszymy, może pozostać w Pałacu - ale na innym niż dotychczasowe stanowisku.
Odejście z Pałacu. Powodem... wywiad
Funkcję dyrektora w KPRP przyjaciel głowy państwa przestał pełnić z dość zaskakujących powodów.
Jak słyszymy, w Pałacu Prezydenckim miał nie spodobać się wywiad, jakiego udzielił Kędryna Tygodnikowi PolsatNews.pl w cyklu "Rozmowy #BezUników".
- Niezbyt zadowolony z tego wywiadu miał być sam prezydent. Rozmowa zdenerwowała szefową Kancelarii Prezydenta Grażynę Ignaczak-Bandych - przyznaje nasz rozmówca. Wywiad ukazał się w połowie października.
Co ciekawe, Kędryna stał dotąd w cieniu prezydenta. Nie udzielał się w mediach. Był "szarą eminencją" w Pałacu, odpowiadał m.in. za komunikację w mediach społecznościowych. Kilka tygodni temu postanowił zrobić jednak wyjątek.
Kabel do Internetu. Kulisy pracy na Nowogrodzkiej
Wieloletni przyjaciel Andrzeja Dudy - panowie znają się od czasów dzieciństwa w Krakowie - zdradził dziennikarzowi Piotrowi Witwickiemu "smaczki" z życia Pałacu czy nieznane dotąd publicznie ciekawostki z kampanii prezydenckiej z 2015 i 2020 roku.
"Generalnie problemem dzisiejszej polityki jest to, że wszyscy się zamykają w swoich silosach. Ja Andrzejowi sprzedawałem pewną wizję rzeczywistości, którą ma druga strona. Gdy rozpoczęła się kampania, Andrzej wysłał mnie na Nowogrodzką, bym spotkał się z Pawłem Szefernakerem. Tak się złożyło, że już zostałem tam i rozpoczął się najlepszy czas mojego życia. Dostałem na Nowogrodzkiej krzesło i kabel do Internetu. Jako taki stary dziad siedziałem sobie i wbijałem coś w komputer albo oni mnie o coś pytali, a ja im odpowiadałem" - opowiadał Kędryna.
Mówił też m.in. o kulisach pracy w siedzibie PiS w Warszawie. "Tłumaczyłem im wiele oczywistych rzeczy. Na przykład to, że jak dzwoni dziennikarz, to przede wszystkim należy odebrać telefon. Powiedzieć: 'tak, oczywiście' i odłożyć słuchawkę, by przemyśleć o co mu chodziło. W zasadzie wszystko, co im tłumaczyłem, było w kontrze do zasad działania ich biura prasowego. Oni funkcjonowali w pewnym getcie. Poprosiłem kiedyś w biurze prasowym klubu PiS-u o kontakt do jednego z ważnych dziennikarzy. Usłyszałem, że mają tylko kontakty do 'naszych dziennikarzy'" - przyznał były dyrektor Biura Prasowego Kancelarii Prezydenta w rozmowie z Piotrem Witwickim.
Pałac Prezydencki. Kelner przynosi espresso
Kędryna mówił też o "urokach" Kancelarii: "Jest to nieustawne miejsce: za duże, za małe, nie działa".
Na uwagę dziennikarza Piotra Witwickiego, że mury kancelarii odmieniają, Kędryna przytaczał anegdotę: "Niektórych tak. Ale wolałbym o tym nie mówić. No dobra, o jednym opowiem. Już chyba się cała Warszawa nabija z człowieka, któremu kawę muszą przynosić kelnerzy. Co prawda, ma ekspres obok siebie. Ale woli, by kelner niósł ją ze sto metrów. Choć może chodzi o to, że lubi zimne espresso".
Kędryna nie powiedział o prezydencie złego słowa. Stwierdził, iż nie ma wątpliwości co do tego, że głowa państwa ma szacunek do każdego człowieka. "Widziałem Andrzeja w różnych sytuacjach i wiem, że to, co mówi o szacunku do każdego człowieka, to nie są puste słowa. Kiedyś w obecności Andrzeja powiedziałem o kimś 'pedał'. Opieprzył mnie za to. I nie chodziło mu o poprawność polityczną, tylko o to, że człowiekowi, o którym mówiłem mogło się po prostu zrobić przykro" - przyznał przyjaciel Andrzeja Dudy.
Gdy Kędryna został zapytany przez Witwickiego, jak mu się podobało narzucanie agendy światopoglądowej przez głowę państwa w kampanii (chodzi o kwestię LGBT), ten nie ukrywał: "Nie podobało mi się. Dobrze Andrzeja znam i wiem, że mówi trochę coś innego niż wielu rozumie".