Wytrawne życie
Lubuscy winiarze ruszyli w teren. Szukają
wolnych gruntów nadających się na winnice. Marzeniem każdego z
nich są południowe stoki wzgórz, na przykład w Santoku, Krośnie
Odrzańskim, Zielonej Górze - pisze "Gazeta Lubuska".
Pomóc w wyborze najbardziej odpowiedniej ziemi mają członkowie Lubuskiego Stowarzyszenia Winiarskiego. Wbrew pozorom na winnice dobrej ziemi nie trzeba. Im bardziej kamienista, piaszczysta, tym lepiej. Wymarzone są właśnie stoki wzgórz od strony południowej.
Skąd taki ruch w poszukiwaniu terenów pod winnice? - Zaczyna się drugi etap odrodzenia winiarstwa w Polsce - mówi Stanisław Ostrowski z Lubuskiego Stowarzyszenia Winiarzy. - Zaczynają powstawać rodzinne winnice, z których w przyszłości można by się utrzymać.
Według wyliczeń winiarzy za kilka lat mała rodzina będzie mogła wyżyć nawet z hektarowej winnicy. Oczywiście, jeśli zainwestuje też w produkcję wina i jego sprzedaż. To organizować mają wspólnie grupy producenckie, albo duże winnice...
Niedawno w Krośnie byli Francuzi, którzy szukali piwnic na dojrzewalnię. Oglądali także grunty położone na południowych stokach. W Zielonej Górze niemieccy inwestorzy pragnęli kupić lub wydzierżawić Winne Wzgórza i założyć winnicę.
- O tym, że to dobre tereny pod uprawę świadczą chociażby winiarskie tradycje - mówi zajmujący się propagowaniem winiarstwa w Krośnie Władysław Zwierzchowski. - Na razie rozdajemy sadzonki, namawiamy ludzi do zakładania przydomowych winnic. Z czasem to oczywiście może być sposób na życie.
Przed wojną w Krośnie i w najbliższej okolicy z winiarstwa żyło kilkadziesiąt rodzin. W Zielonej Górze kilkaset. (PAP)