Wyszedł z więzienia i znów gwałcił córkę
Jerzy W., 47-letni drwal z niewielkiej wsi pod Bystrzycą Kłodzką na Dolnym Śląsku, wyszedł z więzienia, bo dobrze się sprawował - czytamy w "Polsce". Trafił tam za brutalne gwałty na córce. Pięć tygodni po tym, jak sąd wypuścił przestępcę z aresztu, znów skrzywdził swoje dziecko.
W czwartek do Sądu Rejonowego w Kłodzku wpłynął akt oskarżenia przeciwko gwałcicielowi recydywiście.
W 2004 r. Jerzy W. usłyszał wyrok czterech lat więzienia za zmuszania do współżycia seksualnego 16-letniej wtedy córki. Wpływ na tak niską karę (za gwałt grozi od 2 do 12 lat) miała m.in. bardzo dobra opinia środowiskowa i fakt, że był to jego pierwszy konflikt z prawem. W więzieniu spędził niespełna trzy lata. Wyszedł na przedterminowe zwolnienie. Za dobre sprawowanie, wykazaną skruchę i deklaracje poprawy.
- Skazany spełnia wszystkie warunki do przedterminowego zwolnienia, ma też pozytywną opinię dyrektora aresztu - napisała w uzasadnieniu decyzji sędzia Krystyna Ćwierz z Sądu Okręgowego we Wrocławiu. Nałożyła tylko na Jerzego W. dozór kuratora, z którym miał się systematycznie kontaktować. Nakazała mu także podjęcie pracy i nienadużywanie alkoholu.
- Po pierwsze sędzia działała zgodnie z prawem, a dodatkowo, choć nie musiała, obwarowała swoją decyzję bardzo rygorystycznie. Poza tym kto zagwarantuje, że gdyby ten człowiek odsiedział jeszcze rok, to po wyjściu na wolność nie zrobiłby tego samego - pyta sędzia Tomasz Białek ze świdnickiego sądu okręgowego.