Wyszedł z klubu ze striptizem i zaginął. Nowe fakty w tajemniczej sprawie Michała Rosiaka
Na przystanku wymiotował, jego znajomemu "urwał się film", a koledzy nie zgadzają się na badanie policyjnym wariografem. Zaginięcie 19-letniego Michała Rosiaka staje się coraz większą zagadką.
Michał Rosiak, 19-letni student chemii na Politechnice Poznańskiej, 17 stycznia bawił się ze znajomymi w centrum Poznania. Pili alkohol. Byli też w klubie ze striptizem. Michał wyszedł z niego sam i przepadł bez śladu.
Zajmujący się sprawą detektyw Bartosz Weremczuk poinformował, że na badanie wariografem zgodził się tylko jeden z trzech kolegów, którzy tamtej nocy weszli z Michałem do klubu nocnego.
Teraz "Gazeta Wyborcza" ustaliła, że po wyjściu z lokalu Michał Rosiak wymiotował. – Próbki z miejsca, w którym znajdowały się treści żołądka, przekazaliśmy biegłym z zakładu medycyny sądowej. Nie wiemy, czy wystarczą do przeprowadzenia badań toksykologicznych, ale uznaliśmy, że trzeba spróbować – mówi gazecie Michał Smętkowski, rzecznik poznańskiej prokuratury.
Jak dodaje, śledztwo prowadzone jest w kierunku nieumyślnego spowodowania śmierci Michała Rosiaka. Nie oznacza to jednak, że chłopak nie żyje.
Jego koledzy już wielokrotnie byli przesłuchiwani przez policję. Śledczy nie ujawniają, jakie złożyli zeznania. Nieoficjalnie udało się jednak ustalić, że jeden z nich przyznał się do krótkiej utraty świadomości. - Gdy wracałem do domu, urwał mi się film - miał powiedzieć kolega Michała Rosiaka.
Dziwna wiadomość na Snapchat'cie
O tajemniczym zaginięciu Wirtualna Polska informowała już wcześniej TUTAJ. Przypomnijmy, że Michał Rosiak wyszedł z klubu sam. Było krótko przed godz. 1 w nocy. Udał się w kierunku przeciwnym niż jego wynajmowane mieszkanie na Ratajach. Dotarł w okolice dworca autobusowego i kolejowego na Garbarach.
Na nagraniach z monitoringu widać, że zaginiony student szedł samotnie, spokojnie, z nikim nie rozmawiał. - Nikt go nie gonił, nikt go nie zaczepiał, on się nie zataczał. Po prostu szedł - informował rzecznik wielkopolskiej policji mł. insp. Andrzej Borowiak.
W sprawie ujawniono nagranie z kamery nocnego autobusu linii 248, który mijał przystanek "Szelągowska". Na nagraniu wyraźnie widać siedzącego na przystanku Michała. W tamtej chwili była równo godz. 1:36. Chłopak nie wsiadł jednak do środka, chociaż 248 to jedyny autobus kursujący przez "Szelągowską" o tak późnej porze. Z autobusu nikt też nie wysiadał.
Kiedy pojazd po ponad godzinie znów tamtędy przejeżdżał, Michała nie było już na przystanku. O godz. 2.41 z komórki 19-letniego studenta wysłano zdjęcie w aplikacji Snapchat. Była to jednak wyłącznie ciemna plama.
Zdaniem funkcjonariuszy, autorem fotografii był najprawdopodobniej właściciel telefonu, ponieważ do momentu włączenia aplikacji telefon nie zmienił położenia. Komórkę 19-latka odnaleziono około godz. 5 rano. Ślad po Michale jednak się urywa.
Źródło: Gazeta Wyborcza, WP