Wysychamy! W Polsce zabraknie wody?
W rzekach coraz mniej wody. Podziemnych wód też ubywa. Czy w tak gorących czasach będziemy wkrótce musieli wodę racjonować? - pyta "Gazeta Wyborcza".
Polska ma z wodą kłopoty od dawna. Naprawdę źle zaczęło się dziać w czerwcu. O ile w górach padało jeszcze sporo, o tyle na nizinach opadów było o połowę mniej niż normalnie, a na Mazowszu, w Wielkopolsce i na Podlasiu spadło cztery razy mniej deszczu niż zwykle. Jeszcze gorzej było w lipcu. Od 16 czerwca nie było w kraju porządnego deszczu.
W efekcie dramatycznie spadł poziom wód w polskich rzekach. W 18-tu z nich jest najniższy od 30 lat. Fatalnie jest też z wodami gruntowymi. W czasie tej suszy ich poziom znalazł się o kilkadziesiąt centymetrów poniżej normy dla lipca, a są miejsca, gdzie nawet o dwa metry.
Gazeta pisze, że wody brakuje od lat, bo prowadziliśmy błędną politykę melioracji. Dobry system polega na odwadnianiu i nawadnianiu. Tymczasem, Polska wykonała tylko połowę roboty - osuszanie.
Brak wody to niższe zbiory, a w konsekwencji wyższe ceny żywności. To także stopniowe stepowienie kraju. Najpierw z najbardziej suchych terenów uciekną wodolubne rośliny np. zamiast ziemniaków będziemy uprawiali kukurydzę, w ślad za nimi znikną pewne owady, ptaki i drobne zwierzęta.
W przyszłości może nas czekać racjonowanie wody. Na przykład Brytyjczycy, którzy także mają mało wody, kiedy długo nie pada, pilnują z helikopterów, czy ktoś nie łamie zakazu podlewania ogródków lub mycia samochodów. Więcej o stanie polskich wód w "Gazecie Wyborczej". (PAP)