Trwa ładowanie...
dpnu5c8

"Wysokie miejsce na liście nie gwarantuje kobiecie sukcesu"

Pierwsze miejsce na liście wyborczej nie gwarantuje sukcesu wyborczego, jeśli partia, która wystawia kandydatkę, nie ma w tym okręgu odpowiedniego poparcia - ostrzega Instytut Spraw Publicznych, który przygotował raport "Kandydatki w wyborach samorządowych 2010".

dpnu5c8
dpnu5c8

Nadchodzące wybory parlamentarne są pierwszymi, w których obowiązywać będzie mechanizm kwotowy: przynajmniej 35% miejsc na liście muszą stanowić kandydatki. Biorąc pod uwagę reprezentację kobiet wśród kandydatów w zeszłorocznych wyborach, partie nie powinny mieć problemu ze spełnieniem tego wymogu. Jak wynika z analizy ISP, w wyborach samorządowych 2010 r. partie zarezerwowały dla kobiet ok. 25-30% miejsc, choć nie były zobligowane do wystawienia odgórnie określonej liczby kandydatek. Efektem jest ok. 25-procentowy udział kobiet w radach gmin i powiatów oraz sejmikach wojewódzkich.

Kandydatek w wyborach samorządowych było w sumie 31% - o 2% więcej niż cztery lata wcześniej. Wśród radnych wybranych do sejmików wojewódzkich 22,6% to kobiety, a wśród radnych powiatów, gmin i gmin na prawach powiatów kobiet było od 18% do 26%.

Kobiety rzadko wystawiane były w walce o urząd wójta, burmistrza czy prezydenta miasta - w ostatnich wyborach kandydatek było jedynie 14%, a wśród wybranych na te stanowiska panie stanowiły 9%. Politycy niechętnie też kierują kobiety do zarządów powiatów i województw.

Według autorki raportu Aleksandry Niżyńskiej, ekspertki ISP, kompleksowy program zwiększania udziału kobiet w polityce nie powinien ograniczać się jedynie do umożliwiania im startu w wyborach, ale także wprowadzać mechanizmy aktywizowania ich w innych instytucjach życia publicznego, również w partiach politycznych, od których w dużej mierze zależy skład organów władzy - zarówno szczebla lokalnego, jak i krajowego.

dpnu5c8

Niżyńska zwraca również uwagę, że wysokie miejsce na liście wyborczej nie zawsze decydowało o sukcesie wyborczym kobiet. Z raportu wynika, że nawet najwyższe miejsce na liście wyborczej nie zapewni sukcesu wyborczego kobiecie, jeśli partia, która wystawia kandydatkę, nie posiada w tym okręgu odpowiedniego poparcia.

- Istnieją okręgi, w których z góry wiadomo, że dana partia nie zdobędzie mandatu. W takich regionach najłatwiej pochwalić się kandydatką na pierwszym miejscu listy - zauważa Niżyńska.

Jej zdaniem, istnieje obawa, że w ramach kampanii przed wyborami parlamentarnymi partie będą szczycić się dużą liczbą "fasadowych jedynek", czyli kobiet, które uzyskały pierwsze miejsce na liście w okręgach, w których partia i tak nie ma żadnej szansy na mandat. - Liczy się nie tylko ogólna liczba "jedynek" dla kobiet, ale też to, w jakich okręgach są umieszczanie na pierwszych miejscach - dodaje.

Jako przykład podaje SLD, które w wyborach samorządowych wystawiło tylko 15% kobiet na pierwszych miejscach list do sejmików, ale to z tej partii najwięcej kobiet zostało radnymi w województwach.

dpnu5c8

Podobny mechanizm działa w przypadku wyborów na wójta, burmistrza i prezydenta miasta. Kandydatki stawiane są często od razu na pozycji przegranej - partia liczy się z tym, że w tym mieście nie ma szans na zwycięstwo.

- PSL wystawiło 32 kandydatów na prezydentów miast, z czego prawie 22% stanowiły panie. Jednak prezydentem z ramienia PSL kobieta została tylko w Zgierzu. Pozostałe miasta, w których wystawiono kobiety do walki o prezydenturę, takie jak Wrocław, Warszawa czy Szczecin, były przez PSL z góry skazane na porażkę, gdyż konkurencyjne ugrupowania lub komitety wystawiały w nich bardzo popularnych kandydatów - wyjaśnia Niżyńska.

Do 30-procentowego udziału kobiet na listach w zeszłorocznych wyborach samorządowych zbliżyły się dwie partie - PO i SLD, które przed wyborami deklarowały wprowadzenie dobrowolnych kwot na swoich listach. Najmniej kobiet umieściło na swoich listach PiS - przyznało im ok. jednej piątej miejsc na listach. W przypadku PSL liczba kobiet nie przekroczyła jednej czwartej wszystkich kandydatów.

dpnu5c8

Zdaniem Niżyńskiej, wprowadzenie kwot wcale nie musi sprawić, że będzie więcej kobiet w parlamencie. - Nie jest to tak prosta zależność. Kluczowe dla analizy szans kandydata czy kandydatki w wyborach jest miejsce, które zajmie na liście. Najbardziej atrakcyjne są miejsca mandatowe, którymi - według współpracującego z nami eksperta dr Jarosława Flisa - są wszystkie miejsca od góry listy, odpowiadające liczbie zdobytych przez partię mandatów w danym okręgu w poprzednich wyborach. Jeśli kandydat lub kandydatka znajdzie się na takiej pozycji, szanse na elekcję są kilkukrotnie większe. Jednak jeśli znajdą się na miejscach niemandatowych, pod koniec listy, ich szanse są minimalne - podkreśla Niżyńska.

dpnu5c8
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dpnu5c8
Więcej tematów

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj