Wysłannik ONZ po rozmowie z Asadem: sytuacja w Syrii nadal martwi
Specjalny wysłannik ONZ i Ligi Arabskiej do Syrii Lakhdar Brahimi powiedział po rozmowach z prezydentem Baszarem al-Asadem, że nadal sytuacja w Syrii "martwi". W syryjskiej opozycji rośnie frustracja po ostatniej masakrze cywilów.
24.12.2012 | aktual.: 24.12.2012 16:02
Brahimi spotkał się z Asadem, by rozmawiać o rozwiązaniu konfliktu, który trwa w Syrii od marca ubiegłego roku; w powstaniu przeciwko reżimowi Asada zginęło już ponad 40 tys. osób, w większości cywilów.
Wysłannik ONZ powiedział dziennikarzom, że przedyskutował całościową sytuację w Syrii z prezydentem i wyłożył mu swoją opinię na temat rozwiązania kryzysu. Warunki w Syrii są zdaniem Brahimiego nadal złe.
- Sytuacja w Syrii nadal martwi i mamy nadzieję, że wszystkie strony skierują się w stronę rozwiązania, na które liczy i którego wygląda naród syryjski - powiedział Brahimi.
Syryjska państwowa agencja prasowa cytuje słowa Asada, który zaznaczył, że jego rząd opowiada się za "wszelkimi wysiłkami w interesie syryjskiego ludu, które mają na celu zachowanie suwerenność i niezależność" kraju.
Była to trzecia wizyta Brahimiego w Damaszku, odkąd we wrześniu został wysłannikiem ONZ i Ligii Arabskiej.
Pod względem bezpieczeństwa sytuacja w Damaszku i całej Syrii pogorszyła się od czasu poprzednich wizyt Brahimiego, który tym razem przyjechał z Bejrutu drogą lądową z uwagi na walki w pobliżu lotniska w Damaszku.
Szef syryjskiej koalicji opozycyjnej Moaz al-Chatib powiedział, że "milczenie wokół masakr popełnianych na narodzie syryjskim to szantaż, i to ma na celu wywarcie presji na lud, prowadzoną przez jego rewolucję i na jej przywódców".
W niedzielę w ataku samolotu sił rządowych w pobliżu piekarni w miejscowości Halfaja w prowincji Hama w centralnej Syrii zginęło ponad 60 cywilów.
"Masakra w Halfaji to nie tylko masakra, lecz przesłanie od tych, którzy stanowią część reżimu i tych, którzy go popierają, a mówiąc krótko: albo umrzecie, albo zaakceptujecie zniewolenie, do którego was przymuszą" - napisał na swoim profilu na Facebooku. Al-Chatib nie oskarżył bezpośrednio jednak nikogo o milczenie w sprawie jednego z najkrwawszych nalotów w czasie konfliktu.