Wyścig o pracownika budowlanego
23.05.2008 | aktual.: 23.05.2008 16:02
Zaczyna się prawdziwy wyścig o pracowników budowlanych. Firmy, które będą budować stadiony, ale też restauracje i hotele w związku z Euro 2012 w Polsce i na Ukrainie wręcz biją się o pracowników z firmami, które uczestniczą w przygotowaniach do olimpiady w Londynie zaplanowanej na ten sam rok.
Już wiadomo, że przy pracach budowlanych w stolicy Anglii zaangażowanych będzie 20 tysięcy obcokrajowców, z czego co drugi będzie Polakiem. Masowe rekrutacje rozpoczęto już w styczniu. Najbardziej pożądani na brytyjskich budowach są Polacy, Ukraińcy, Białorusini . Angielscy przedsiębiorcy już kilka miesięcy temu podjęli długoterminową współpracę z Azją, skąd pozyskiwani są dodatkowi specjaliści.
Polskie firmy, które równolegle przygotowują się do podobnej imprezy, mają ogromne trudności z pozyskiwaniem pracowników.
- Nie można oprzeć się wrażeniu, że Anglicy bardziej zdają sobie sprawę z trudności. W naszym kraju do prac budowlanych nad obiektami sportowymi, autostradami, restauracjami i hotelami już teraz brakuje ponad 200 tysięcy robotników i inżynierów. Nabór ruszył, przetargi rozpisane lecz rąk do pracy w dalszym ciągu brak. Skąd ich pozyskać? Tylko z Azji i oby jak najszybciej - mówi Katarzyna Kordoń, prezes K&K Selekt.
Jeszcze kilkanaście miesięcy temu nikt by nie przypuszczał, że organizatorzy Euro 2012 w Polsce największy problem będą mieli z pozyskaniem pracowników, a już tym bardziej, że będziemy musieli o nich konkurować z Anglią. Teraz jest to już po prostu fakt. Pomimo znacznego wzrostu płac w branży budowlanej w Polsce, firmy nie są w stanie powstrzymać fachowców przed emigracją zarobkową do Wielkiej Brytanii. Zawiódł również pomysł z ze ściąganiem pracowników z Ukrainy. Nagminnie „podkupują” ich firmy, które rozbudowują Moskwę oraz inwestorzy z Kijowa. Tam płace są niemalże trzykrotnie wyższe niż w Warszawie. Co gorsza ukraińscy specjaliści znaleźli zatrudnienie przy budowie obiektów sportowych w swoim kraju i nie są mają zamiaru pracować w Polsce.
- Zainteresowanie pracownikami z Azji jest ogromne. Na ten moment w sprawie Azjatów kontaktują się z nami głównie firmy z Anglii. Od przeszło dwóch lat zajmujemy się pozyskiwaniem cudzoziemców do firm produkcyjnych, ale tak olbrzymiego ruchu wokół obcokrajowców jeszcze nie było. Anglicy poszukują wszystkich możliwych rozwiązań i co najważniejsze są w tych poszukiwaniach skuteczni. Polacy dalej jakby spali i w ogóle nie zdawali sobie sprawy z wagi problemu. Co prawda kilka polskich firm zgłosiło się do nas po tym, jak sami bezskutecznie poszukiwali specjalistów na rynku lokalnym, ale w dalszym ciągu są to pojedyncze przypadki - mówi Agnieszka Barchan , Menadżer ds. Projektów Zagranicznych w firmie K&K Selekt.
Firmy budowlane cierpią na niedobór rąk do pracy – okazuje się że nie są w stanie znaleźć odpowiedniej liczby pracowników samodzielnie lub za pośrednictwem urzędów pracy.
- Mamy zamówienie na budowę kilku obiektów. Potrzebuje na razie kilkunastu pracowników. Opublikowałem ogłoszenia w prasie i Internecie. Zwróciłem się też do urzędu pracy. Mam pojedyncze zgłoszenia chętnych do pracy. Z tym że osoby, które przyjąłem w ubiegłym tygodniu, w tym tygodniu zrezygnowały, bo wyjechały na brytyjskie budowy. Robota się wlecze, zamiast myśleć o zamówieniach na materiały, ciągle zastanawiam się nad tym skąd pozyskać ręce do pracy. Jest bardzo mało czasu. Wiem, że podobny kłopot mają też inne firmy – skarży się Mirosław Ludwik, współwłaściciel firmy budowlanej z Pruszcza Gdańskiego.
Właściciele firm coraz częściej rezygnują z szukania robotników na własną rękę. O pomoc proszą wyspecjalizowane firmy, które są w stanie podpisać umowę nawet z kilkudziesięcioosobową ekipą. Najczęściej składającą się z pracowników z Dalekiego Wschodu.
- Sporadycznie zdarza się, że firmy próbują pozyskiwać pracowników z Azji na własną rękę. Szybko jednak przekonują się, jak długotrwały i pracochłonny jest sam proces zdobywania wiz i pozwoleń na pracę dla takich osób. Ponadto nie jedna już firma spotkała się z sytuacją, kiedy cudzoziemcy uciekali z miejsca pracy, często w ogóle do niego nie docierali. Wszystkich przestrzegamy przed tego typu praktykami. Działanie w pojedynkę albo za pośrednictwem niedoświadczonych agencji może przysporzyć mnóstwo kłopotów na przyszłość – mówi Katarzyna Kordoń.
Rozpoczynają się żniwa dla firm, które szybko i bez komplikacji są w stanie pozyskać wykwalifikowanych pracowników – tak opisują przygotowania do mistrzostw pracodawcy.
- Już dziś jak na dłoni widać, że instytucje publiczne nie poradzą sobie z problemem. Urzędy pracy nie potrafią przeprowadzić skutecznego pośrednictwa w zatrudnieniu na taką skalę. Tę lukę już wypełniają firmy, które powstają jak grzyby po deszczu. To nowa jakość na naszym rynku. Ja obecnie współpracuję z firmą, która sprowadza dla mnie pracowników z Pakistanu, do urzędu nawet nie zadzwoniłem. Stwierdziłem, że szkoda czasu – twierdzi Janusz Płonka, szef firmy budowlanej z Tczewa.
Krzysztof Winnicki
(na podstawie informacji od K&K Selekt)