Wyrok za zabójstwo w porachunkach pseudokibiców
Na kary 11 lat, 12,5 roku oraz 15 lat więzienia skazał Sąd Okręgowy w Białymstoku trzech młodych mieszkańców miasta, głównych oskarżonych w procesie o zabójstwo 19-latka. Został on przed rokiem śmiertelnie pobity w ramach porachunków zwaśnionych grup pseudokibiców piłkarskich.
Ze względu na ważny interes społeczny, sąd zgodził się na ujawnienie danych oraz wizerunków skazanych. Adrian Jaśkiewicz został skazany na 11 lat, Radosław Karpowicz na 12,5 roku, zaś Adrian Grygorczuk - na 15 lat więzienia. Czwarty z napastników poszukiany jest listem gończym
19-letni Adrian zginął w grudniu 2005 roku. Został napadnięty niedaleko swego domu przez czterech 18 i 19-letnich napastników. Bito go kijami, kilka razy pchnięto nożem. Motywem napaści były porachunki dwóch zwaśnionych grup pseudokibiców piłkarskich Jagiellonii Białystok, tzw. pretorian - w której zabity była ważnym członkiem - i skinów. Powodem napaści na 19-latka miało być wcześniejsze pobicie skinheadów, w którym miał on wziąć udział.
W tym samym procesie sąd skazał też trzech innych młodych białostoczan, z czego dwóch za udział w tej zbrodni. Jeden z nich namawiał sprawców do zacierania śladów, a drugi zawiózł ich na miejsce przestępstwa.
Wyrok nie jest prawomocny. Obrońcy skazanych, którzy domagali się zmiany kwalifikacji prawnej czynów na łagodniejszą, a w przypadku jednego z nich nawet uniewinnienia, zapowiedzieli apelację. Prokuratura nie jest jeszcze zdecydowana, bo sąd utrzymał kwalifikację prawną, jaką ona przyjęła, ale orzekł niższe kary, niż proponowała.
Sąd przypisał sprawcom zamiar ewentualny. Jak wyjaśnił przewodniczący składu orzekającego Janusz Sulima, sprawcy co prawda chcieli pobić, a nie zabić 19-letniego Adriana, ale użycie przez nich kijów i noży daje podstawy do przyjęcia, że przewidywali ewentualność jego śmierci.
Nie można mieć żadnych wątpliwości, że oskarżeni nie tylko przewidywali możliwość zadania Adrianowi śmiertelnych obrażeń, ale również, że każdy z nich godził się na to - mówił sędzia Sulima.
Dodał, że w takiej sytuacji brak jest podstaw do przyjęcia, że miało miejsce pobicie ze skutkiem śmiertelnym lub bójka z takim skutkiem, co byłoby kwalifikacją łagodniejszą dla oskarżonych.
Jak mówił sędzia, użycie drewnianych kijów i noży, zadawanie silnych ciosów, także w głowę i okolice serca, udział w ataku czterech osób równocześnie zadających ciosy - to wszystko wyraźnie pokazuje, że wszyscy skazani godzili się z tym, że zaatakowany może zginąć.
Choć do okoliczności łagodzących sąd zaliczył wiek sprawców, sędzia przyznał, że gdyby skazanemu na 15 lat więzienia Adrianowi Grygorczukowi (zadawał ciosy nożem w klatkę piersiową), można byłoby przypisać zamiar bezpośredni, zostałby skazany na 25 lat więzienia.
Sąd odniósł się też do ideologii ruchu skinheadów, do którego należą skazani. Przynależność tę uznał za okoliczność obciążającą. Ideologię skinheadów nazwał "wyjątkowo odrażającą", bo jej nieodłącznym elementem jest przemoc, agresja i nienawiść do osób o innych poglądach, kolorze skóry czy narodowości.
W ocenie sądu, przerażające jest to, że po tym zdarzeniu skazani "nadal zdają się być związani z tą ideologią". Jako przykład podał zapisy z zeszytu jednego ze skazanych, których dokonał w areszcie, oraz przechwycony gryps drugiego.
Według sędziego, "trzeba powątpiewać" też w słowa przeprosin skierowane do rodziców zabitego chłopaka na ostatniej rozprawie. Zwrócił uwagę, że w czasie procesu oskarżeni zachowywali się tak, jakby nie zdawali sobie sprawy z powagi swej sytuacji i zarzutów, jakie postawił im prokurator.
W tym procesie prokuratura wystąpiła też z powództwem adhezyjnym, domagając się odszkodowania dla rodziców zamordowanego. Sąd zostawił je jednak bez rozpoznania, uzasadniając, że w procesie ta sprawa nie została wyjaśniona i brak jest na to materiału dowodowego. Co do zasady, to odszkodowanie się należy, ale w procesie nie było badane, w jakiej wysokości - dodał sędzia. Zaznaczył, że mogą tego dochodzić w procesie cywilnym.
Rodzice Adriana byli w procesie oskarżycielami posiłkowymi. Jego ojciec powiedział po wyroku dziennikarzom, że kara nie jest surowa i dodał, że dla niego nie ma kary sprawiedliwej czy satysfakcjonującej. Dla mnie do końca życia pozostało zapalanie zniczy na grobie syna - dodał mężczyzna.