Wyrok za skatowanie 22-latka już prawomocny
Łódzki sąd apelacyjny utrzymał wyrok sądu pierwszej instancji skazujący na 25 lat więzienia 23-letniego Michała A. i 21-letniego Tomasza P. za zabójstwo 22-letniego Damiana, którego skatowali kijami bejsbolowymi i metalową rurką.
Trzeciemu z oskarżonych o zabójstwo - 23-letniemu Robertowi T. - sąd wymierzył karę 8 lat więzienia, czyli o trzy lata wyższą niż sąd pierwszej instancji. Zdaniem SA, mimo występowania licznych okoliczności łagodzących, nie można w jego przypadku stosować nadzwyczajnego złagodzenia kary.
Sąd zdecydował również, że 19-letnia obecnie Karolina Ch. za pomoc w pobiciu mężczyzny zostanie umieszczona bezterminowo w ośrodku wychowawczym. Piąty z oskarżonych za pomoc w pobiciu skazany został na 1,5 roku więzienia w zawieszeniu na cztery lata. Wyrok jest prawomocny.
Do zbrodni doszło w lipcu 2004 r. Według prokuratury, 16-letnia wówczas Karolina Ch. chciała zerwać znajomość ze swoim chłopakiem - Damianem. Wykorzystała do tego słabość, jaką miał do niej 23- letni obecnie Michał A. Ten namówił do zabójstwa dwóch kolegów - rówieśnika Roberta T. i młodszego o dwa lata Tomasza P. Wszyscy oskarżeni pojechali na miejsce zdarzenia samochodem kolegi - Daniela J.; byli pod wpływem amfetaminy. Zabrali ze sobą kije bejsbolowe i metalową rurkę.
Jak ustalono, dziewczyna telefonicznie wywabiła Damiana z domu i poszła z nim na spacer w kierunku rzeki Ner, gdzie czekali na niego trzej oskarżeni. Sprawcy zaatakowali mężczyznę. Bili go pięściami i kopali; później dwaj z nich zmasakrowali go kijami bejsbolowymi i metalową rurką; ciało porzucili na brzegu rzeki. W tym czasie dziewczyna czekała na oprawców w samochodzie. Po zabójstwie, jakby nic się nie stało, wszyscy wrócili do domu jednego z nich - na imprezę.
Ciało mężczyzny znalazł następnego dnia nad ranem pracownik piekarni. Kilka godzin później zatrzymano podejrzanych. Michał A. i Tomasz P. przyznali się do udziału w zbrodni. Robert T. przyznał, że był na miejscu zdarzenia, ale utrzymuje, że nie bił ofiary.
Apelację od wyroku wniosła zarówno prokuratura, jak i obrońcy. Zdaniem sądu odwoławczego, sąd pierwszej instancji prawidłowo przyjął, że Michał A. i Tomasz P. dokonali zabójstwa w zamiarze bezpośrednim, a ten pierwszy wielokrotnie przed zbrodnią mówił, że "pokrzywdzony to człowiek, który nie powinien żyć". Obaj - zdaniem sądu - zdawali sobie sprawę, że skutkiem ich czynu będzie śmierć mężczyzny.
Zdaniem sądu, choć są to młodzi ludzie i nie byli dotychczas karani, to jednak dopuścili się bestialskiego czynu, zabili bez żadnego powodu swojego rówieśnika i kara 25 lat więzienia jest sprawiedliwa. Fakt, że ktoś jest młodocianym sprawcą nie powoduje, że należy go traktować łagodniej. Wszystko zależy od stopnia zdemoralizowania, a obaj oskarżeni są osobami wyjątkowo zdemoralizowanymi - uzasadniał sędzia Wojciech Szymczak.
Zwiększając karę dla trzeciego z oskarżonych o zbrodnię, sąd wziął pod uwagę okoliczności łagodzące - m.in. fakt, że był on najmniej aktywny w zdarzeniu, wyraził skruchę, a jego rodzina zapłaciła za pogrzeb ofiary. Są podkreślił, że był to jedyny oskarżony, który przygotował się do pobicia mężczyzny. Dlatego też wymierzył mu najniższą karę - 8 lat więzienia - jaka jest przewidziana za zabójstwo, bez nadzwyczajnego jej złagodzenia.
Oceniając zachowanie Karoliny Ch., sąd uznał, że nie pomagała ona w zabójstwie - jak utrzymuje prokuratura - a jedynie w pobiciu mężczyzny. Za taki czyn, jako nieletnia, nie może odpowiadać jak osoba dorosła i sąd utrzymał w mocy decyzję o umieszczeniu dziewczyny w zakładzie poprawczym.
Stronom przysługuje wniesienie kasacji do Sądu Najwyższego.